czwartek, 8 sierpnia 2013

~13~

~Z perspektywy Zayn'a~

Usiedliśmy w kuchni. W milczeniu zaparzyła herbatę i podała mi jeden z kubków. Nie usiadła razem ze mną. Opierała się o blat kuchenny, wpatrując się w moje dłonie na stole. Po chwili jednak się odezwała.
   -Opowiedz mi co się stało.
Westchnąłem, bo wiedziałem, że prędzej czy później o to zapyta. A ja prędzej czy później będę musiał jej to powiedzieć.

   -Sprawy w pracy się...skomplikowały – odparłem wymijająco.
Spojrzała na mnie swoimi dużymi, brązowymi oczami, przewiercając mnie wzrokiem. Musiałem wiele się natrudzić, żeby to wytrzymać. Miałem świadomość tego, że ostatnio ją zraniłem, a teraz prosiłem o zbyt wiele, niż powinna chcieć mi dać.
   -Gdzie ty tak właściwie pracujesz, co? - spytała, dalej mi się przyglądając.
Pociągnąłem łyk herbaty, próbując wykombinować co jej powiedzieć. Szło mi ciężko, więc odpowiedziałem po prostu:
   -Chyba lepiej, żebyś nie wiedziała.
   -Jeżeli mam ci pomóc, musisz mi powiedzieć – odparła dziwnie spokojnym głosem. Sprawiała wrażenie, jakby wkładała wiele wysiłku w to, żeby nie zdradzać emocji.
   -A pomożesz mi?
Na chwilę zapadła grobowa cisza. Słychać było jedynie tykanie wskazówek zegara, który wisiał na ścianie.
Potem pokiwała zdecydowanie głową. Poczułem...ulgę.
   -To nie jest do końca legalne... Zresztą: kogo ja oszukuję? To nie jest w ogóle legalne...
   -Tyle zdążyłam się domyślić – weszła mi w słowo. - Handlujesz CZYMŚ, prawda?
   -Cii! - panicznie rozejrzałem się po pomieszczeniu, jakby za rogiem miała stać policja. Albo co gorsza: ,,koledzy” z pracy.
   -Czyli jedno już wiemy... - powiedziała lekko znużonym tonem. - Teraz powiedz mi: kto cię szuka? Bo, że szuka to oczywiste...
Przez chwilę spojrzałem na nią, niewiele rozumiejąc.
   -Współpracownicy, konkurencja czy policja? - podpowiedziała. Nie wiedziałem, że zdążyła się już zorientować o co chodzi. Taki Liam na przykład nie rozpracował tego przez trzy miesiące...
   -Współpracownicy – wykrztusiłem w końcu.
   -Zawaliłeś jakąś sprawę?
   -Tak jakby...
   -Co spierdoliłeś Malik? Przyznaj się – prychnęła, nadal nie zmieniając tego obrzydliwie kojącego tonu terapeuty.
   -Myślą, że zwinąłem im kasę...
   -Ile? - zaczynało mnie już niepokoić to, jak dużo ona wie.
   -Czy to ważne? - odparłem pytaniem na pytanie.
   -Nie, masz rację. Możesz zostać tutaj do kiedy tylko chcesz – rzuciła jeszcze bardziej poważnym tonem niż przedtem, jeśli było to w ogóle możliwe.
   -Na pewno? Nie będę, no wiesz...przeszkadzał?
   -Nie, nie sądzę.
   -A twój brat? - przypomniałem. Zatrzymała się jakby w pół myśli.
   -Raczej nie będzie miał nic przeciwko. Spać będziesz w oddzielnym pokoju,
więc...
   -A Oliver? - wtrąciłem. Nie chciałem być powodem zazdrości jej chłopaka... Co ja mówię: cholernie chciałem, ale wypadało zapytać.
   -A co w tym układzie może mu nie odpowiadać? Przecież nie ma żadnego powodu – powiedziała dobitnie, podkreślając jeszcze przedostatnie słowo. Chciała mi najwyraźniej dać do zrozumienia, że nie da mi nawet możliwości, aby pojawił się jakikolwiek powód do zazdrości chłopaka. Nawet na coś takiego szczerze nie liczyłem – nie po tym, jak się pokłóciliśmy. Nie ukrywała tego, że nie wybaczyła mi moich słów.
Mimo to jednak postanowiła mi pomóc... Nie wiedziałem czy to przez powagę sytuacji, czy przez jakiś szczególny sentyment do mnie, czy przez coś jeszcze innego... Jednego jednak mogłem być pewien: właśnie ratowała mi tyłek.
   -Mogę tylko spytać o jeszcze jedną rzecz? - wyrwała mnie tym z zamyślenia.
   -Śmiało – zachęciłem.
   -Dlaczego zwróciłeś się z tym do mnie?
Nie wiedziałem jak to interpretować: jako zarzut, pytanie podchwytliwe, czy jako faktycznie niewinną ciekawość. Postanowiłem uznać to ostatnie.
   -Nie mogłem mieszać w tę sprawę chłopaków. Ci ludzie i tak przyjadą w końcu do naszego domu, ale oni nic nie wiedza, więc zostawią ich w spokoju. Nie mogłem pojechać do dziewczyn, bo byłem pewien, że to prostu niemożliwe, żeby mi pomogły. Nie mam innych przyjaciół. Pozostałaś mi ty.
Na chwilę się zamyśliła. Nie wiedziałem, czy to właściwy moment, żeby sugerować jej, że traktuję ją jako przyjaciółkę, ale postanowiłem, że zaryzykuję. Cisza zdawała się trwać wieki.
   -Tak, masz rację – powiedziała w końcu. Podniosła się z blatu i stanęła przede mną. Spojrzałem na nią, zadzierając głowę do góry. - W takim wypadku to faktycznie logiczne...

~Z perspektywy Eve~

   -Eve!! - usłyszałam krzyki Jill, dobiegające z mojej łazienki. Postanowiłam je zignorować, nakładając sobie poduszkę na uszy, co nie dało porządnego skutku. Znowu usłyszałam znienawidzony przeze mnie piskliwy głos. - Ev!! - tym razem, ściągnęła ze mnie kołdrę i poduszkę. 
   -Czego?! - warknęłam na niewysoką szatynkę. Nasza rodzina nie grzeszyła wzrostem...
   -Naprawdę masz tylko odżywkę do suchych włosów? - spojrzała na mnie jak na 
idiotkę.
   -Masz pięć sekund na to, żeby wyjść z tego pokoju...
   -Ale.. - próbowała coś powiedzieć, jednak nie dałam jej nawet skończyć.
   -Raz... - zaczęłam odliczać.
   -Naprawdę powinnaś zainwestować w jakieś kosmetyki - zauważyła dziewczyna, nie ruszając się nawet o milimetr.
   -Dwa..
   -Jesteś nienormalna – dodała, robiąc krok w tył. 
   -Trzy - odliczałam dalej, podnosząc się na łokciach. 
   -I ty jesteś moja kuzynką - dodała jeszcze i wyszła, zatrzaskując z hukiem za sobą drzwi.
   -Cztery - powiedziałam i opadłam na łóżko, chwytając telefon. 
Na wyświetlaczu urządzenia pokazała się godzina dziewiąta. Długo nie myśląc, odblokowałam komórkę i napisałam wiadomość:
,,Albo zabiję ją, albo siebie x”
Sms'a wysłałam do Niall'a, Chell i Cloe. Wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki. Dopiero po otworzeniu drzwi doszło do mnie, że gościła w niej Jillian. W tym samym momencie usłyszałam dźwięk wiadomości od Nialla.
,,Obydwie opcje są do kitu... Po pierwsze: zabijanie jej nie ma sensu... Chyba, że wolisz spędzić dwadzieścia pięć lat w więzieniu, niż poczekać jeszcze kilka dni :) A po drugie: nie możesz pozwolić, żeby ze świata zniknęła taka wariatka jak ty :D Bez ciebie byłoby nudno x”
Czytając tę wiadomość zaczęłam się śmiać sama do siebie. Po chwili postanowiłam odpisać:
,,Mnie pierwsza opcja zadowala, ale twoje argumenty mnie przekonują w stu procentach x Dzięki :**”
Nacisnęłam klawisz ,,wyślij” i odłożyłam telefon na białą toaletkę, stojącą pod lustrem i zabrałam się do sprzątania pomieszczenia. Po ogarnięciu większości łazienki mój telefon ponowne się odezwał. Uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy na wspomnienie o blondynie. Kiedy podeszłam do urządzenia na wyświetlaczu pojawiły się dwie nowe wiadomości:
,,Cieszę się, że pomogłem. Niall x”
Oraz:
,,Z chęcią pomogę w pozbywaniu się tej małej suki x”
Ta druga była oczywiście od Chell.
Po małym sprzątaniu postanowiłam wziąć prysznic. Szybko zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod gorący strumień, płynący z wielkiej słuchawki, wiszącej nad moją głową. Uwielbiam takie odprężające kąpiele. Jednak ta nie mogła trwać dłużej niż pięć minut, ponieważ usłyszałam kolejny i pewnie nie jedyny tego dnia, krzyk Jill:
   -Długo jeszcze? Nie mam zamiaru siedzieć w domu! - westchnęłam i zaczęłam spłukiwać pianę z włosów. - Macie tu jakieś wesołe miasteczko? - gdy otworzyłam oczy, zauważyłam dziewczynę, stojącą przed lustrem.
   -Wyjdź stąd! Nie widzisz, że się myję?! - zaczęłam się na nią wydzierać. 
   -Dobra wyluzuj... - powiedziała, ale i tak nie ruszyła się z miejsca, tylko chwyciła mój telefon i zaczęła coś w nim pisać. 
Szybko wzięłam ręcznik i owinęłam go sobie wokół talii. Podeszłam do dziewczyny, która wysyłała wiadomość do Harry'ego. Po chwili loczek odpisał:
,,Jill wątpię żeby Ev pozwoliła używać Ci swojego telefonu.. Ale tak możemy iść do wesołego miasteczka, napiszę do reszty i spotkamy się na miejscu za godzinę ;)
Harry x
P. S. nie kożystaj więcej z telefonu Eve bez jej zgody ok?!”
Szatynka przeczytała wiadomość na głos, jednak nie za bardzo się ucieszyła z pomysłu Harry'ego o zabraniu reszty. Po chwili jednak klasnęła w ręce jak pięciolatka i uradowana wybiegła z mojej łazienki. Widząc to, pokręciłam głową, nie mogąc uwierzyć, że ta osoba ma czternaście lat i należy do mojej rodziny. Dłużej o tym nie myśląc, zaczęłam suszyć włosy i układając w głowie w co się ubiorę. Gdy skończyłam, padło na dużą szarą koszulkę z nazwą jakieś drużyny football'owej, krótkie szorty i czarne Vansy.
   -Długo jeszcze? - krzyknęła Jillian. ,,Ten dzień od początku nie zapowiada się dobrze" – pomyślałam, wychodząc z łazienki, a później z pokoju, w pośpiechu łapiąc torbę, do której wrzuciłam telefon i portfel. 
   -Możemy iść - zwróciłam się do szatynki, która ciągle coś wystukiwała w telefonie. Czy ona nie da ludziom pospać? Przecież w Londynie jest teraz środek nocy, z kim ona pisze? 
  -Ruszysz się wreszcie? - wyrwała mnie z zamyślenia i popchnęła w stronę drzwi, o które lekko uderzyłam. 
  -Widzisz, nawet chodzić nie potrafisz... - powiedziała i spojrzała na mnie jak na ostatnią kalekę. Chciałam jej coś odpowiedzieć, ale w tej chwili zadzwonił jej telefon. Spojrzała tylko na niego i wyszła za drzwi, w międzyczasie odbierając połączenie. 
  -Walić te dwadzieścia pięć lat, zabiję ją własnymi rękoma - powiedziałam sama do siebie, łapiąc kluczyki od mojego samochodu. 
Po pół godziny stałyśmy z Jill przed kasą, kupując bilety. Przechodząc przez bramkę usłyszałam jak Sparks przeklina. Spojrzałam na nią zdziwiona, ale po chwili zrozumiałam o co chodzi. Byłyśmy na wielkim polu, a Jill miała na sobie szpilki. Zaczęłam się śmiać, a dziewczyna spojrzała na mnie, jakbym popełniła największą zbrodnię na świecie.
   -Eve i Jess - usłyszałam uradowany głos Niall'a za nami. Próbowałam ponownie
nie wybuchnąć śmiechem, słysząc jak chłopak przekręca imię Sparks.
   -Jillian, Horan. Mam na imię Jillian.
   -Niech ci będzie – powiedział, nawet na nią nie patrząc. - To co robimy?
   -Hej Ev - przywitała się ze mną Chelly, a później Cloe i reszta. Nikt oprócz Harry'ego nie zwrócił większej uwagi na Jill, co nie za bardzo mnie obchodziło.
   -To gdzie najpierw idziemy? - zapytał Harry, rozglądając się po wielkim obiekcie. 
Gdy byłam młodsza często przychodziłam tu z dziewczynami, ale za każdym razem gdy tu wracam czuję się, jakbym na nowo odkrywała to miejcse. Rollercoaster'y, karuzele, diabelski młyn: czuję się tu, jakbym wracała do szczęśliwych lat mojego życia. Gdy tu jestem, wyobrażam sobie, że jesteśmy tu wszyscy: ja, mama, tata – z powrotem w Londynie. Oni, idąc, trzymają się za ręce, a ja biegnę przed nimi, oglądając setny raz te same rzeczy i zadając te same pytania...
   -...zgadzasz się Ev? 
   -Słucham? - zapytałam, nie wiedząc o co chodzi. 
   -Na razie się rozdzielamy, bo każdy chce iść na coś innego... - wyjaśnił mi Niall. - Co ty na to? 
Spojrzałam na chłopaka i dopiero teraz zauważyłam, że trzymam go za rękę, co nie tylko ja dostrzegłam, ponieważ prawie wszystkie oczy były skierowane na nas. Szybko puściłam chłopaka i zapytałam:
   -To kto chce iść ze mną na diabelski młyn? - nikt się jednak nie odezwał. - Okay. Nie, to nie. Sama pójdę.
Ruszyłam przed siebie, ale samotność nie była mi dana na długo.
   -Hutson, poczekaj! - usłyszałam tak dobrze znany mi głos. Uśmiechnęłam się i zauważyłam Louis'a. - Ja pójdę z tobą, co ty na to? 
Przytaknęłam, zgadzając się. Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wielkiego koła, obracającego się wokół własnej osi. Swoje wycieczki po parkach rozrywki zawsze zaczynałam od przejażdżki diabelskim młynem, a kończyłam na rollercoasterz'e.
   -Naprawdę Eve? - spojrzałam na Louis'a, nie wiedząc o co chodzi. - Jesteśmy w wesołym miasteczku, a ty chodzisz jak z kijem w tyłku i wspominasz ,,stare dobre czasy" - mówiąc to, zrobił cudzysłów w powietrzu. 
   -Skąd to niby wiesz, że je wspominam, Tomlinson? - zapytałam.
   -Widać, Hutson - odpowiedział, jednak po chwili dodał. - Rozumiem, że rozstanie rodziców, nawet po tak długim czasie, jest trudne dla dziecka, bo sam przez to przechodziłem, ale nie sądzisz, że czasem nawet warto poudawać, żeby być szczęśliwym? Żyj chwilą dziewczyno. Wokół ciebie jest tyle ludzi, którzy cię naprawdę kochają bardziej niż twój egoistyczny tatuś. 
   -Skończyłeś mi prawić kazania? - zapytałam po dłuższej chwili.
   -Jeśli według ciebie to zabrzmiało jak kazanie Hutson, to z całego serca ci gratuluję - powiedział kpiąco, zaczynając klaskać. - Nawet nie próbuję ci zastąpić ojca, bo wiem, że to ci nie jest potrzebne, ale naprawdę otwórz oczy i się
rozejrzyj, bo niektóre rzeczy mogą ci przejść obok nosa.
   -Na przykład co? - zapytałam z kpiną, tak jak on prędzej.
   -Miłość Niall'a. Naprawdę musisz być ślepa, jeśli tego nie widzisz... Albo tak głupia, że specjalnie go zbywasz, dając mu nadzieję takimi gestami - podniósł nasze ręce na wysokość moich oczu.
Chciałam coś odpowiedzieć, ale przeszkodził mi mój telefon, który zaczął głośno dzwonić. Na wyświetlaczu widniało krótkie słowo ,,Mom x".
   -Słucham?
   -Hej Eve, ja tylko dzwonię, żeby ci powiedzieć, że nie będzie mnie do jutra w domu. 
   -Okay, a gdzie... - nawet nie skończyłam pytania, ponieważ moja mama mi przerwała.
   -Dzisiaj do Amsterdamu, a jutro do Londynu. Będę jutro wieczorem. Kocham, pa. 
Rozłączyłam się i spojrzałam na szatyna, mówiąc:
   -Co powiesz na imprezę u mnie?


   -Opróżnijmy twojej mamie barek!!! - wydarł się Harry, wbiegając do salonu. 
   -Zamknij się idioto - powiedział Niall, wskakując loczkowi na plecy. - To nie jest las, tu też są inni ludzie.
Usłyszałam śmiech Cloe, która po chwili przytulała się do Liam'a. Zaczynałam im zazdrościć. Tej miłości, szczęścia i zrozumienia. Może Louis miał rację, może powinnam zapomnieć o ,,starych dobrych czasach"?
   -Tam macie barek, a tam lodówkę - wskazałam i opadłam na kanapę. - Róbcie co chcecie.
Wiedziałam, że pożałuję tych słów, ale też miałam zamiar nieźle się zabawić, więc dużo mnie to nie obchodziło. Dłużej nie myśląc, wzięłam spory kieliszek, który podał mi Hazza, a następnie nalałam do niego sporą ilość alkoholu.
   -Za szczęśliwe zakończenie - mruknęłam do siebie i uniosłam kieliszek z cieczą, która po chwili rozlewała swoje ciepło po moim gardle.


   -Kto gra w ,,prawdę czy wyzwanie"? - usłyszałam głos Jill, która jako jedyna była trzeźwa. Co jak co, ale nie chciałam być winna demoralizacji młodzieży. Prychnęłam pod nosem, ale powiedziałam:
   -Ja. 
Po chwili siedzieliśmy już w kółku, z wyjątkiem Chell, która nie przepadała za takiego typu zabawami. Zresztą, gdyby nie alkohol siedziałabym pewnie obok niej.
   -Kto ma butelkę? - zapytał Louis, spoglądając na każdego po kolei.
   -Ja, ale poczekaj... - uciął Styles przechylając ,,szkło" i wypijając resztę zawartości. - Okay, już pusta. 
Położył butelkę w środku okręgu i zakręcił. W końcu przedmiot zatrzymał się przede mną. Wzięłam głęboki wdech i wyprzedziłam pytanie loczka, mówiąc:
   -Prawda. 
   -Czego aktualnie boisz się najbardziej? - zapytał i spojrzał mi prosto w oczy, chyba pierwszy raz odkąd się znamy. 
Odetchnęłam z ulgą. Szczerze bałam się gorszego pytania. Sięgnęłam po nieotwartą jeszcze butelkę Jack'a Daniels'a.
   -Odrzucenia - mówiąc to, spojrzałam mimowolnie na Horan'a, siedzącego naprzeciwko mnie i upiłam łyk whisky, którą otworzyłam. - Okay, teraz ja! 
Po piętnastu minutach znowu miałam zakręcić butelką, tym razem już ostatni raz w grze. Wprawiłam przedmiot w ruch i już po chwili zaczął zwalniać, zatrzymując się na Harrym, który się tylko uśmiechnął, i tak jak ja za pierwszym razem, wyprzedził moje pytanie.
   -Prawda - oznajmił zachrypniętym głosem. 
Uśmiechnęłam się i zadałam niby nic nie zanczące pytanie.
   -Jaki jest twój największy sekret? 
Chłopak uśmiechnął się i spojrzał na Louis'a, który tylko pokręcił głową. Hazza jednak nic sobie z tego nie zrobił i powiedział:
   -Jestem gejem.
W tej chwili chyba każdy otrzeźwiał, a z pewnością Jillian, która miała oczy jak pięciozłotówki.
   -CO?! - krzyknęła oszołomiona, wstając i wgapiając się w uśmiechniętego chłopaka. - Przecież ty nie możesz być gejem!
   -Widzisz Jill, jednak mogę – powiedział, wstając i łapiąc ją za ręce. - A po drugie, i tak nic by z tego nie wyszło. Ty jesteś jeszcze dzieckiem. 
   -Nie jestem dzieckiem! Dostaję menu dla dorosłych w Pizza Hut! - krzyknęła i
wybiegła z salonu.
Nagle nastała cisza, każdy spoglądał na siebie, ale nikt nie chciał się odezwać pierwszy. Nagle jakby nigdy nic wszyscy zaczęli się śmiać, a Harry usiadł na podłodze. Gdy śmiechy już słabły, pierwszy odezwał się Liam:
   -To już wiemy gdzie się wykradasz wieczorami.
   -Że co? - spytała zdziwiona Cloe.
   -Widzicie, Harry co wieczór gdzieś wychodzi, nie chciał nigdy powiedzieć gdzie... Podejrzewaliśmy, że kogoś ma, ale...ale myśleliśmy raczej o dziewczynie. Bez obrazy Styles – odparł Liam.
   -Kto myślał, ten myślał... - rzucił obojętnie Louis.
   -Zaraz, zaraz! Chcesz powiedzieć, że ty o wszystkim wiedziałeś?!
   -Widzisz Horan – powiedział szatyn, zwracając się do chłopaka, ale to mnie patrzył głęboko w oczy z uśmiechem na ustach. - Wiem więcej niż wam się wydaje...






Cześć wszystkim :)
Mam nadzieję, że pomimo swoich wakacyjnych planów i zajęć znajdziecie chwilę czasu na nasz dość długi rozdział. Naprawdę jesteście kochane, że chce się Wam to czytać ♥ Wciąż zachęcam do zadawania pytań bohaterom ;)
Chciałam też zaznaczyć, że w prawym górnym rogu mamy małą sondę (chociaż wiele z Was już nawet zagłosowało, za co jesteśmy wdzięczne).
Chciałam Wam także podziękować za kolejne nominacje. Nie mam pojęcia kiedy na nie odpowiemy, ale zrobimy to na pewno :)
Zachęcam Was do zapoznania się z zakładką ,,O autorkach" którą w najbliższym czasie dodamy :) Byłoby nam baaardzo miło, gdybyście miały jakieś bezpośrednie pytania do nas (ask.fm), lub gdybyście chciały zobaczyć czym się interesujemy (tumblr). Jeśli ktoś chciałby do nas o czymkolwiek napisać, śmiało możecie przesłać wiadomość na naszego mail'a :) W każdym razie liczymy na Was ;*Przepraszam, że tak długa notka, ale chyba przez to przebrniecie :)
Pozdrawiam i życzę miłego czytania ♥
Chelly

+Jak się Wam podobał fragment z perspektywy jednego z chłopaków? Jak myślicie: więcej takich, czy raczej nie? :)

9 komentarzy:

  1. W końcuuu! Wydaje mi się, że dobrym pomysłem jest pokazanie wszystkiego z perspektywy któregoś z chłopaków :) Jak zawsze - świetny. Już nie mogę się doczekać następnego, no :c
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialnie to wymyśliłyście w koncu mozna zobaczyć większe odczucia chlopakow. zapraszam do mnie.
    Pytanie do Tomlinson'a :
    Czyżbyś znał sekrety wiekszosci swoich przyjaciol? Dużo wiesz?Wspierasz Harry'ego czy moze laczy cos cie z nim po za układami czysto przyjacielskich?
    Do Chell:
    Co z Malik'em? Jest sam w domu czy wybyl? nie chcial pokazać sie z wami ze strachu przed skrzywdzenkem was?

    OdpowiedzUsuń
  3. Louis: Niektórym może się wydawać, że w paczce jestem tylko obserwatorem. No cóż, to prawda. Jednak mało kto wie ile rzeczy faktycznie widzę, a ile z nich zapamiętuję :) Czy wiem dużo? Hmm...czasem mam wrażenie, że aż ZA dużo... Harry to jeden z moich najlepszych przyjaciół, wspieram go jak tylko mogę. Jednak jest TYLKO moim przyjacielem, nic więcej mnie z nim nie łączy ;)
    Chelly: Malik zaszył się w wyznaczonym dla niego pokoju. Nie ma zamiaru w ogóle wychodzić z domu - twierdzi, że to byłoby bardzo niebezpieczne zarówno dla niego, jak i dla nas... Jak na razie zabronił nawet wspominać chłopakom o tym, gdzie przebywa.
    Dziękuję bardzo za miły komentarz i korzystanie z pytań ♥
    Pozdrawiam
    Chelly

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytać miałam czas, ale brakuje mi go na ładny i składny komentarz, dlatego powiem tylko, że strasznie fajny i czekam na następny. Pozdrawiam. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Och lasencje ale zajebisty!
    Nie wiem co napisac ale dziekuje za umilenie mi zycia (ten blog jest dla mnie jak narkotyk) z każdym kolejnym rozdzialem uświadamiam sobie że co jak co ale takiego zajebistego talentu do pisania bloga nie ma nikt (tylko wy)
    Boski rozdzial i Harrold sie ujawnil :* <3
    Aww KOCHAM WAS
    Szybko piszcie nastepny rozdzial bo oszaleje !


    -wasza wierna czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra dziś mam trochę czasu to skomentuję to tak jak powinno wyglądać. Podoba mi się strasznie perspektywa Zayna. Oj namieszał trochę w swoim życiu.
    I ta końcówka. Ile może wiedzieć Lou? Intrygujące.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojeju... Perspektywa Zayn'a - Genialna! <3
    W ogóle cały rozdział jest wspaniały.
    Macie wielki talent!
    Nie spodziewałam się, że Lou może być taki bystry, spostrzegawczy, ale z każdym nowy rozdziałem poznaję bohaterów tego opowiadania od nowej, innej strony. ;))
    Jak już kiedyś mówiłam : kocham wątek Eve i Niall'a. <3 :)
    Czekam na następny. :)

    Zapraszam do siebie:)
    http://www.one-direction-story-by-my.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Fantastyczne, wspaniałe, cudowne.... mogłabym wychwalać bez końca. Wasze opowiadanie coraz bardziej mnie wciąga. Nie mogę doczekać się dalszej części. Naprawdę.
    Harry totalnie mnie zaskoczył, tak samo Louis, a Zayn i Chelly..... Zdziwiłam się, że był z nią taki szczery.

    Pozdrawiam
    ZagubionaMarzycielka :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominowałam Cię do Versatile Blogger Award
    Szczegóły u mnie:
    http://jedenswiat-dwaoblicza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

♥Love You♥