Z
perspektywy Cloe
Kolejny
sprawdzian. Czasami zastanawiam się czy nauczyciele nie mają życia
poza pracą. Ja nigdy nie musiałam się martwić o oceny, jakoś
wychodziłam obronną ręką z takich rzeczy. Przerywając na chwilę
pisanie rozejrzałam się po klasie. Wszyscy pochyleni nad kartkami z
zadaniami matematycznymi z jednym wyjątkiem - Liam siedział oparty
o parapet, tępo wpatrując się w kartkę. ,,Przecież to nie
możliwe żeby nic nie umiał, przyszły lekarz.”-pomyślałam,
jednak nie pisał nic. Ponownie rozejrzałam się po klasie. Tym
razem mój wzrok napotkał Louis'a, piszącego jakieś równania. Był
bardzo skupiony, albo próbował się skupić. Po raz trzeci
przeleciałam wzrokiem po klasie, jednak nigdzie nie dostrzegłam
Mulata o kruczoczarnych włosach. Czyżby tym przejmował się Liam?
Nieobecnością jego przyjaciela na najważniejszym teście w roku?
...
-I
jak wam poszło? - zapytałam, gdy wszyscy razem siedzieliśmy już w
stołówce.
-Szkoda,
że tego sprawdzianu nie można poprawić - powiedziała Ev,
zachłannie konsumując kanapkę.
-Nie
narzekaj, aż tak źle nie było, na pewno to zdamy - tym razem
odezwał się Niall.
Dzisiaj
wszystkie klasy pisały egzaminy końcowe, więc czuło się napiętą
atmosferę na korytarzach i w klasach. Liam dalej siedział jak na
szpilkach, stukając ciągle w ekran swojego telefonu. Gdy odłożył
go, napotkałam jego wzrok. Chłopak tylko sztucznie się uśmiechnął
i zaczął widelcem grzebać w swojej sałatce.
-Nie
wiecie co z Zayn'em? - bez ogródek zapytała Eve, podkradając
frytkę niczego nieświadomemu Niall'owi.
Chell,
która dotychczas siedziała, ślepo wpatrując się w swój lunch,
podniosła głowę, a w oczach zabłysnęły malutkie iskierki
nadziei. Za to Liam wzdrygnął się jak tylko usłyszał imię
Mulata.
-Jak
wyjeżdżaliśmy z domu, nagle dostał bardzo ważny telefon z pracy,
więc wsiadł w swój samochód i gdzieś pojechał. Powiedział
tylko, że postara się wrócić na testy - odpowiedział Harry,
przeżuwając kanapkę.
Do
końca przerwy nikt już się nie odezwał. Tylko czasami było
słychać Hutson, kłócącą się z Irlandczykiem o jedzenie.
Przerażała mnie pojemność żołądka blondynki, a co dopiero gdy
oboje byli w jednym pomieszczeniu.
Gdy
zadzwonił dzwonek, każdy udał się w stronę swojej klasy. Teraz
miałam muzykę, na którą chodziłam z Zayn'em, ale nie sądzę
żeby zaszczycił dzisiaj szkołę swoją obecnością, więc od razu
ruszyłam do klasy. Co śmieszne, z muzyki też mieliśmy testy, co
zawsze mnie dziwiło. Nie rozmyślając dalej weszłam do klasy, w
której siedziała już nauczycielka - pani Johnson. Ku mojemu
zdziwieniu w klasie był również Malik. Dziwnie gapił się w
ścianę, mrucząc coś pod nosem. Z racji, że siedział na samym
przodzie, przeszłam obok jego ławki posyłając uśmiech w jego
stronę, jednak Mulat tego nie zauważył. Gdy byłam obok niego
powiedział trochę głośniej coś co mnie zdziwiło:
-Muszę
ich chronić, muszę chronić Chelly - podeszłam do niego, jednak
nauczycielka kazała nam siadać, więc tylko na niego spojrzałam i
skierowałam się na moje stałe miejsce.
…
Po
kolejnym i na szczęście już ostatnim sprawdzianie postanowiliśmy
udać się do znajdującego się kilka ulic dalej Starbrucks'a, w
którym pracował Lou. Szczerze mówiąc, nigdy nie mogłam sobie
wyobrazić, rozrywkowego Tomlinson'a, obsługującego klientów i
powstrzymującego się od złośliwych komentarzy czy zaczepek.
Jednak chłopaki potwierdzali, że szatyn wciąż tam pracuje. Z ulgą
i uśmiechami udaliśmy się w stronę kawiarni, która była
położona minimum 10 minut drogi od naszej szkoły.
-A
wiecie co najbardziej denerwuje mnie w tej pracy? - zapytał Tommo,
idąc i wyliczając wady i zalety miejsca swojego zatrudnienia. - To,
że jak podejdę do jakieś zarąbiście ładnej dziewczyny, to ta
jędza Jullie - gdy wymawiał imię swojej kierowniczki, zrobił
przezabawną minę, na którą wszyscy zareagowali śmiechem -
podchodzi do mnie i zaczyna pieprzyć przy dziewczynach jaki jestem
niechlujny, że zostawiłem brudny ekspres... A tak na marginesie: po
co go myć jeśli zaraz i tak go ktoś użyje?!
Znowu
wszyscy zaczęli się śmiać, a Louis udawał, że robi urażoną
minę.
-Ey,
gdzie jest Zayn? - spytałam, rozglądając się po paczce. Jeszcze
przed chwilą tu był.
-I
Chell – dodała Eve, która złapała mnie za ramię.
-Pewnie
udali się w jakieś ustronne miejsce – Harry śmiesznie poruszył
brwiami.
-Sorry,
co przegapiłam? - brązowowłosa wyrosła jak spod ziemi.
-Chelly,
gdzie ty byłaś? - spytała poddenerwowana Ev.
-Przepraszam,
musiałam coś jeszcze załatwić w szkole. Idziemy?
-A
Zayn? - jęknął zawiedziony Harry. Dziewczyna zmarszczyła brwi i
wzruszyła ramionami.
Dotarliśmy
do kawiarni przy akompaniamencie śmiechu Harry'ego i Niall'a. Liam
próbował jakoś ich uciszyć, ale nie bardzo mu to wychodziło.
Weszliśmy do środka, kiedy Eve potknęła się i padła na
zaskoczonego Niall'a. Chłopak przestał się śmiać i podtrzymał
dziewczynę, szepcząc coś z uśmiechem. Ta zarumieniła się tylko
i stanęła na nogach o własnych siłach. Zamówiliśmy kawę, co
zabawne - każdy inną i usiedliśmy przy stoliku, który jako jedyny
miał dostateczną ilość
krzeseł, aby nas pomieścić.
-CAŁY
CZAS siedzisz dziewczyno przy tym telefonie. Z kim ty tak namiętnie
piszesz, co? - powiedział Harry w stronę Michelle. Ta nieprzytomnie
podniosła na niego jak zwykle podkrążone oczy.
-Z
nikim, z nikim... - zbyła go.
-Pokaż
mi to – wyrwałam jej telefon z ręki. Eve chyba ją przytrzymała,
bo jakoś ręce szatynki do mnie nie dotarły. Jedyne, co zobaczyłam
to to, że nadawcą wiadomości był ktoś zapisany jako ,,O.”
Wiedziała,
że prędzej czy później przechwycimy jej komórkę, bystra
dziewczyna. Pytanie tylko: co lub kogo miała do ukrycia? Nie
zdążyłam przeczytać wiadomości, bo moja przyjaciółka
zachłannie zabrała mi telefon i schowała szybko do kieszeni
spodni.
-Kto
to jest? - spytałam.
-Nikt
– padło machinalnie. Jak ja bardzo nienawidziłam takich
odpowiedzi.
-A
jak ,,Nikt” ma na imię? - rzuciłam, złośliwie.
Spojrzała
na mnie spode łba i mruknęła tylko coś pod nosem. Nim się
obejrzałam, błysnął flesz aparatu. Zdążyłam tylko spojrzeć w
tamtą stronę. Zobaczyłam Eve, która celowała we mnie obiektywem.
Uśmiechnęła się zza niego, a ja odpowiedziałam jej tym samym.
Siedzieliśmy tam jeszcze przez jakiś czas. Liam i Michelle nie
odezwali się ani słowem.
…
Stojąc
przed obiektywem robiłam chłopakowi zdjęcia, które wychodziły
niesamowicie. Nie była to moja zasługa tylko Liam'a, który po
długich błaganiach zgodził się na zrobienie kilku zdjęć.
-Może
teraz ty tutaj staniesz, a ja pobawię się aparatem, co?! - bardziej
niż stwierdził Liam, podchodząc do mnie.
-Ale
to ty robisz za modela - powiedziałam, niechętnie oddając aparat.
-Ale
ja już mam dość, teraz ty! - powiedział takim tonem, że nie
mogłam mu od mówić.
Nie
wiedziałam co ze sobą zrobić, jak stanąć. Jednak Liam
powiedział, żebym się rozluźniła, i że to tylko zabawa więc po
chwili już czułam się lepiej.
Pół
godziny później przeglądaliśmy zdjęcia na komputerze i
wybieraliśmy najlepsze. Było tam ich sporo np. bliźniaki albo
chłopaki wracający ze szkoły. Najbardziej lubię zdjęcia
dziewczyn: tajemnicza i czasem straszna Chelly, czy słodka i
bezbronna Eve.
Z
rozmyśleń wyrwał mnie telefon szatyna, który nagle zaczął
dzwonić. Chłopak tylko spojrzał na mnie przepraszająco i odszedł
na bok, żeby w spokoju porozmawiać, ja dalej wybierałam zdjęcia.
-Jak
to: nie wrócisz na noc? - dochodził do mnie nerwowy głos Liam'a.
-To przynajmniej łaskawie powiedz kiedy wrócisz, albo gdzie jesteś!
Zdziwiło
mnie zachowanie mojego przyjaciela - nigdy nie widziałam go tak
zdenerwowanego, pomijając dzisiejsze testy, na których nie było
Zayna. Może to właśnie on dzwonił do szatyna.
-Malik,
nawet mnie nie wkurwiaj, co to za praca?! - prawie wrzasnął. Moje
słowa, a raczej myśli się potwierdziły. -Lepiej żebym nie
wiedział? Chłopie, w co ty się wplątałeś?
Odkąd
znam Liam'a wiem, że martwi się o swoich najbliższych, a ostatnio
strasznie skupia się na Zaynie, który na sto procent wpakował się
w jakieś bagno.
Raz Harry powiedział mi, że Liam zachowuje się
jak ,,tatuś”. Nie przeszkadzało mi to – przecież sama taka
byłam.
-To
na czym skończyliśmy? - spytał, wchodząc do dużego pokoju, który
niedawno ochrzciłam jako moja pracownia. Nie wiem czemu, ale
momentalnie pomyślałam o Chelly. I o tym, co ukrywa.
-Moje
pozowanie – odparłam dziwnie łamliwym głosem. Nawet mnie to
zdziwiło.
-Co
się stało? Cloe...Cloe, ty płaczesz? - podbiegł i ukucnął
przede mną.
-Nie...
- otarłam wierchem dłoni słone łzy, które faktycznie ciekły mi
po policzkach.
-Powiedz
mi co się stało. No już, księżniczko, może ci ulży? - byłam
pewna, że gdybym nie siedziała, to na tę ,,księżniczkę” z
pewnością nogi by się pode mną ugięły.
Próbowałam
nie okazać, jak na mnie to zadziałało. Tak, jak zawsze uczyła
mnie Michelle. Usiadł obok i spojrzał na mnie tymi swoimi dużymi
oczyma.
-Nie
będę cię zawalać swoimi problemami. Masz własne – dodałam,
patrząc wymownie na telefon.
-Mów.
Czasem człowiek musi się wygadać.
Westchnęłam
czując, że nie potrafię odmówić.
-Dobrze.
Bo widzisz...
~Z
perspektywy Chelly~
Wyszłam
z łazienki i stanęłam jak wryta. Przede mną siedział mój brat.
Obok niego rozparty wygodnie w fotelu, wylegiwał się jego
przyjaciel. Nie widziałam go już od kilku lat, a pisaliśmy ze sobą
od kilku tygodni. Nie byłoby w tej sytuacji nic zawstydzającego,
gdyby nie fakt, że miałam na sobie jedynie bieliznę i krótkie
spodenki od piżamy. Do tego z moich włosów po całym ciele
skapywała jeszcze woda. Nie wiedziałam co najpierw i czym mam
zakryć. Stałam więc tam oniemiała, niezdolna zrobić cokolwiek.
-Cze-eść
– powiedział, mierząc mnie wzrokiem od stóp do głów,
zatrzymując się przy niektórych częściach ciała. Myślał, że
nie widzę. - Wyrosłaś – uśmiechnął
się szeroko. Nic mu nie
odpowiedziałam. Nic mu nie odpowiedziałam. Zwróciłam się za to do brata:
-Uprzedzaj
mnie może, kiedy zapraszasz gości – warknęłam, po czym
skrzyżowałam ręce na gołym brzuchu i prawie biegiem podążyłam
po schodach do swojego pokoju. Zamknęłam się w nim, trzaskając
drzwiami. Żaden z nich nie wspomniał, że on tu przyjedzie. Nikt
nie mówił już o tym, że przywitam go pół naga. Nagle zawibrował
telefon. Przestraszyłam się, chociaż mój serdeczny Nieznany
fotograf już trochę się opanował. Dostawałam dziennie maksimum
cztery zdjęcia. Jednak o cztery za dużo. Podeszłam ostrożnie do
telefonu, jakby parzył. Paul.
,,Nie
obrażaj się i chodź zjeść z nami kolację ;)”
Mimo
złości, uśmiechnęłam się. Ogarnęłam się jakoś i zeszłam na
dół. Zapach
roznosił się po całym salonie. Siedzieli przy stole
w kuchni. Paul stał przy kuchence i coś smażył na patelni.
-Przepraszam,
że ci nie powiedziałem, ale sam dopiero się o tym dowiedziałem...
- powiedział, nie podnosząc wzroku znad patelni.
-O
czym?
-Oliver
wprowadza się do Nowego York'u. Uniosłam zdziwiona brwi, na co
,,Oli” - jak zwykli na niego mówić, puścił mi oko. Ze
zdziwieniem zauważyłam, że nawet tam ma tatuaż. Przybyło mu ich
trochę, odkąd ostatni raz go widziałam... Przewróciłam oczami.
…
Wieczór
spędziliśmy całkiem miło. Kiedy Oliver już poszedł, ucałowałam
brata w czoło (nienawidził tego) i ponownie poszłam do siebie.
Bawiąc się telefonem, zauważyłam, że jest tam wiadomość.
Otworzyłam ją pospiesznie.
,,Zdecydowanie
wolę Ciebie bez koszulki ;*”
Oczywiście
nie był to nikt inny, jak Oliver. Czułam, że rumienię się do
własnego telefonu. Nie musiałam długo czekać, kiedy otrzymałam
następną wiadomość. Krew zmroziła mi się w żyłach. Z
przestrachem spojrzałam na dawno temu już zaciągnięte rolety.
Nienawidziłam, kiedy ktoś patrzył mi w okna. Więc jak...?
,,Gaś
światło. Jutro szkoła. Nie rozglądaj się tak. To ci nic nie
pomoże. Całuję”
Numer
nieznany
Od razu chciałam przeprosić, że nie jest tego za dużo (w prównaniu np. do poprzednich rozdziałów) i że dodane zostało tak późno. Nie mogłyśmy się do tego za nic zabrać... Brak czasu i nadmiar nauki niestety też robił swoje ;/
Jeżeli jeszcze ktoś z Was to czyta (bo z każdą chwilą miałam takie wrażenie, jakby przez nasze lenistwo Was ubywało) to proszę, serdecznie proszę o jakikolwiek ślad, który zostawicie po sobie. Dla Was to tylko sekundka, a każde słowo jest dla nas wręcz na wagę złota ;) Naprawdę <3 Już Was kochamy za to, że macie do nas cierpliwość. Postaramy się następny rozdział dodać niedługo (nie jestem jeszcze pewna kiedy).
Pozdrawiamy, kochamy <3
Chelly and Eve
+Chelly w czwartek ma konkurs recytatorski, trzymajcie kciuki! ;)
Tymbardziej dlatego, że prawie w ogóle nie jest przygotowana O.o
Jeżeli jeszcze ktoś z Was to czyta (bo z każdą chwilą miałam takie wrażenie, jakby przez nasze lenistwo Was ubywało) to proszę, serdecznie proszę o jakikolwiek ślad, który zostawicie po sobie. Dla Was to tylko sekundka, a każde słowo jest dla nas wręcz na wagę złota ;) Naprawdę <3 Już Was kochamy za to, że macie do nas cierpliwość. Postaramy się następny rozdział dodać niedługo (nie jestem jeszcze pewna kiedy).
Pozdrawiamy, kochamy <3
Chelly and Eve
+Chelly w czwartek ma konkurs recytatorski, trzymajcie kciuki! ;)
Tymbardziej dlatego, że prawie w ogóle nie jest przygotowana O.o
Fantastyczne :-) czekam na kolejny :-*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHejka, więc rozdział ŚWIETNY.
OdpowiedzUsuńI zapraszam do mnie zaczęłam go pisać dość nie dawno więc miło by mi było jak byś gdzieś go opublikowała czy coś w tym stylu.
http://the-stories-my-whole-life.blogspot.com/
Z góry dziękuję. :*
P.S. Czekam na kolejny rozdział :)
Cześć Chelly, mogłabyś mi pomóc ustawić tabelę obserwatorów i takie inne? Btw, bardzo ładnie piszecie:*
OdpowiedzUsuńNajlepiej gdybyś dała znać w czym dokładnie problem na tego maila: Chelly_Bomb@wp.pl
UsuńObiecuję, że pomogę jak tylko będę umiała ;3
Czekam na mail'a
Pozdrowienia
Chelly
Świeeeeeeeeeeetne! Codziennie po kilka razy wchodzę tu, żeby przeczytać nowy rozdział, na którego czekam i czekam. Nie mogę się doczekać kolejnego. Jesteście cudowne i macie talent.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Magda ♥
Omg... Brak słów! Po prostu brak słów... <33 Rozdział jest świeeeeeeetny!
OdpowiedzUsuńOjj... jest talent i to wielki talent! Już lecę nadrabiać zaległości *.* :))