poniedziałek, 13 maja 2013

~7~

Z perspektywy Cloe

Kolejny sprawdzian. Czasami zastanawiam się czy nauczyciele nie mają życia poza pracą. Ja nigdy nie musiałam się martwić o oceny, jakoś wychodziłam obronną ręką z takich rzeczy. Przerywając na chwilę pisanie rozejrzałam się po klasie. Wszyscy pochyleni nad kartkami z zadaniami matematycznymi z jednym wyjątkiem - Liam siedział oparty o parapet, tępo wpatrując się w kartkę. ,,Przecież to nie możliwe żeby nic nie umiał, przyszły lekarz.”-pomyślałam, jednak nie pisał nic. Ponownie rozejrzałam się po klasie. Tym razem mój wzrok napotkał Louis'a, piszącego jakieś równania. Był bardzo skupiony, albo próbował się skupić. Po raz trzeci przeleciałam wzrokiem po klasie, jednak nigdzie nie dostrzegłam Mulata o kruczoczarnych włosach. Czyżby tym przejmował się Liam? Nieobecnością jego przyjaciela na najważniejszym teście w roku?

...

   -I jak wam poszło? - zapytałam, gdy wszyscy razem siedzieliśmy już w
stołówce.
   -Szkoda, że tego sprawdzianu nie można poprawić - powiedziała Ev, zachłannie konsumując kanapkę.
   -Nie narzekaj, aż tak źle nie było, na pewno to zdamy - tym razem odezwał się Niall. 
Dzisiaj wszystkie klasy pisały egzaminy końcowe, więc czuło się napiętą atmosferę na korytarzach i w klasach. Liam dalej siedział jak na szpilkach, stukając ciągle w ekran swojego telefonu. Gdy odłożył go, napotkałam jego wzrok. Chłopak tylko sztucznie się uśmiechnął i zaczął widelcem grzebać w swojej sałatce.
   -Nie wiecie co z Zayn'em? - bez ogródek zapytała Eve, podkradając frytkę niczego nieświadomemu Niall'owi. 
Chell, która dotychczas siedziała, ślepo wpatrując się w swój lunch, podniosła głowę, a w oczach zabłysnęły malutkie iskierki nadziei. Za to Liam wzdrygnął się jak tylko usłyszał imię Mulata.
   -Jak wyjeżdżaliśmy z domu, nagle dostał bardzo ważny telefon z pracy, więc wsiadł w swój samochód i gdzieś pojechał. Powiedział tylko, że postara się wrócić na testy - odpowiedział Harry, przeżuwając kanapkę. 
Do końca przerwy nikt już się nie odezwał. Tylko czasami było słychać Hutson, kłócącą się z Irlandczykiem o jedzenie. Przerażała mnie pojemność żołądka blondynki, a co dopiero gdy oboje byli w jednym pomieszczeniu.

Gdy zadzwonił dzwonek, każdy udał się w stronę swojej klasy. Teraz miałam muzykę, na którą chodziłam z Zayn'em, ale nie sądzę żeby zaszczycił dzisiaj szkołę swoją obecnością, więc od razu ruszyłam do klasy. Co śmieszne, z muzyki też mieliśmy testy, co zawsze mnie dziwiło. Nie rozmyślając dalej weszłam do klasy, w której siedziała już nauczycielka - pani Johnson. Ku mojemu zdziwieniu w klasie był również Malik. Dziwnie gapił się w ścianę, mrucząc coś pod nosem. Z racji, że siedział na samym przodzie, przeszłam obok jego ławki posyłając uśmiech w jego stronę, jednak Mulat tego nie zauważył. Gdy byłam obok niego powiedział trochę głośniej coś co mnie zdziwiło:
   -Muszę ich chronić, muszę chronić Chelly - podeszłam do niego, jednak nauczycielka kazała nam siadać, więc tylko na niego spojrzałam i skierowałam się na moje stałe miejsce.


Po kolejnym i na szczęście już ostatnim sprawdzianie postanowiliśmy udać się do znajdującego się kilka ulic dalej Starbrucks'a, w którym pracował Lou. Szczerze mówiąc, nigdy nie mogłam sobie wyobrazić, rozrywkowego Tomlinson'a, obsługującego klientów i powstrzymującego się od złośliwych komentarzy czy zaczepek. Jednak chłopaki potwierdzali, że szatyn wciąż tam pracuje. Z ulgą i uśmiechami udaliśmy się w stronę kawiarni, która była położona minimum 10 minut drogi od naszej szkoły.
   -A wiecie co najbardziej denerwuje mnie w tej pracy? - zapytał Tommo, idąc i wyliczając wady i zalety miejsca swojego zatrudnienia. - To, że jak podejdę do jakieś zarąbiście ładnej dziewczyny, to ta jędza Jullie - gdy wymawiał imię swojej kierowniczki, zrobił przezabawną minę, na którą wszyscy zareagowali śmiechem - podchodzi do mnie i zaczyna pieprzyć przy dziewczynach jaki jestem niechlujny, że zostawiłem brudny ekspres... A tak na marginesie: po co go myć jeśli zaraz i tak go ktoś użyje?!
Znowu wszyscy zaczęli się śmiać, a Louis udawał, że robi urażoną minę.
   -Ey, gdzie jest Zayn? - spytałam, rozglądając się po paczce. Jeszcze przed chwilą tu był.
   -I Chell – dodała Eve, która złapała mnie za ramię.
   -Pewnie udali się w jakieś ustronne miejsce – Harry śmiesznie poruszył brwiami.
   -Sorry, co przegapiłam? - brązowowłosa wyrosła jak spod ziemi.
   -Chelly, gdzie ty byłaś? - spytała poddenerwowana Ev.
   -Przepraszam, musiałam coś jeszcze załatwić w szkole. Idziemy?
   -A Zayn? - jęknął zawiedziony Harry. Dziewczyna zmarszczyła brwi i wzruszyła ramionami.
Dotarliśmy do kawiarni przy akompaniamencie śmiechu Harry'ego i Niall'a. Liam próbował jakoś ich uciszyć, ale nie bardzo mu to wychodziło. Weszliśmy do środka, kiedy Eve potknęła się i padła na zaskoczonego Niall'a. Chłopak przestał się śmiać i podtrzymał dziewczynę, szepcząc coś z uśmiechem. Ta zarumieniła się tylko i stanęła na nogach o własnych siłach. Zamówiliśmy kawę, co zabawne - każdy inną i usiedliśmy przy stoliku, który jako jedyny miał dostateczną ilość
krzeseł, aby nas pomieścić.
   -CAŁY CZAS siedzisz dziewczyno przy tym telefonie. Z kim ty tak namiętnie piszesz, co? - powiedział Harry w stronę Michelle. Ta nieprzytomnie podniosła na niego jak zwykle podkrążone oczy.
   -Z nikim, z nikim... - zbyła go.
   -Pokaż mi to – wyrwałam jej telefon z ręki. Eve chyba ją przytrzymała, bo jakoś ręce szatynki do mnie nie dotarły. Jedyne, co zobaczyłam to to, że nadawcą wiadomości był ktoś zapisany jako ,,O.”
Wiedziała, że prędzej czy później przechwycimy jej komórkę, bystra dziewczyna. Pytanie tylko: co lub kogo miała do ukrycia? Nie zdążyłam przeczytać wiadomości, bo moja przyjaciółka zachłannie zabrała mi telefon i schowała szybko do kieszeni spodni.
   -Kto to jest? - spytałam.
   -Nikt – padło machinalnie. Jak ja bardzo nienawidziłam takich odpowiedzi.
   -A jak ,,Nikt” ma na imię? - rzuciłam, złośliwie.
Spojrzała na mnie spode łba i mruknęła tylko coś pod nosem. Nim się obejrzałam, błysnął flesz aparatu. Zdążyłam tylko spojrzeć w tamtą stronę. Zobaczyłam Eve, która celowała we mnie obiektywem. Uśmiechnęła się zza niego, a ja odpowiedziałam jej tym samym. Siedzieliśmy tam jeszcze przez jakiś czas. Liam i Michelle nie odezwali się ani słowem.


Stojąc przed obiektywem robiłam chłopakowi zdjęcia, które wychodziły niesamowicie. Nie była to moja zasługa tylko Liam'a, który po długich błaganiach zgodził się na zrobienie kilku zdjęć.
   -Może teraz ty tutaj staniesz, a ja pobawię się aparatem, co?! - bardziej niż stwierdził Liam, podchodząc do mnie.
   -Ale to ty robisz za modela - powiedziałam, niechętnie oddając aparat.
   -Ale ja już mam dość, teraz ty! - powiedział takim tonem, że nie mogłam mu od mówić. 
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, jak stanąć. Jednak Liam powiedział, żebym się rozluźniła, i że to tylko zabawa więc po chwili już czułam się lepiej.
Pół godziny później przeglądaliśmy zdjęcia na komputerze i wybieraliśmy najlepsze. Było tam ich sporo np. bliźniaki albo chłopaki wracający ze szkoły. Najbardziej lubię zdjęcia dziewczyn: tajemnicza i czasem straszna Chelly, czy słodka i bezbronna Eve.
Z rozmyśleń wyrwał mnie telefon szatyna, który nagle zaczął dzwonić. Chłopak tylko spojrzał na mnie przepraszająco i odszedł na bok, żeby w spokoju porozmawiać, ja dalej wybierałam zdjęcia.
   -Jak to: nie wrócisz na noc? - dochodził do mnie nerwowy głos Liam'a. -To przynajmniej łaskawie powiedz kiedy wrócisz, albo gdzie jesteś! 
Zdziwiło mnie zachowanie mojego przyjaciela - nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego, pomijając dzisiejsze testy, na których nie było Zayna. Może to właśnie on dzwonił do szatyna.
   -Malik, nawet mnie nie wkurwiaj, co to za praca?! - prawie wrzasnął. Moje słowa, a raczej myśli się potwierdziły. -Lepiej żebym nie wiedział? Chłopie, w co ty się wplątałeś? 
Odkąd znam Liam'a wiem, że martwi się o swoich najbliższych, a ostatnio strasznie skupia się na Zaynie, który na sto procent wpakował się w jakieś bagno.
Raz Harry powiedział mi, że Liam zachowuje się jak ,,tatuś”. Nie przeszkadzało mi to – przecież sama taka byłam.
   -To na czym skończyliśmy? - spytał, wchodząc do dużego pokoju, który niedawno ochrzciłam jako moja pracownia. Nie wiem czemu, ale momentalnie pomyślałam o Chelly. I o tym, co ukrywa.
   -Moje pozowanie – odparłam dziwnie łamliwym głosem. Nawet mnie to zdziwiło.
   -Co się stało? Cloe...Cloe, ty płaczesz? - podbiegł i ukucnął przede mną.
   -Nie... - otarłam wierchem dłoni słone łzy, które faktycznie ciekły mi po policzkach.
   -Powiedz mi co się stało. No już, księżniczko, może ci ulży? - byłam pewna, że gdybym nie siedziała, to na tę ,,księżniczkę” z pewnością nogi by się pode mną ugięły.
Próbowałam nie okazać, jak na mnie to zadziałało. Tak, jak zawsze uczyła mnie Michelle. Usiadł obok i spojrzał na mnie tymi swoimi dużymi oczyma.
   -Nie będę cię zawalać swoimi problemami. Masz własne – dodałam, patrząc wymownie na telefon.
   -Mów. Czasem człowiek musi się wygadać.
Westchnęłam czując, że nie potrafię odmówić.
   -Dobrze. Bo widzisz...

~Z perspektywy Chelly~

Wyszłam z łazienki i stanęłam jak wryta. Przede mną siedział mój brat. Obok niego rozparty wygodnie w fotelu, wylegiwał się jego przyjaciel. Nie widziałam go już od kilku lat, a pisaliśmy ze sobą od kilku tygodni. Nie byłoby w tej sytuacji nic zawstydzającego, gdyby nie fakt, że miałam na sobie jedynie bieliznę i krótkie spodenki od piżamy. Do tego z moich włosów po całym ciele skapywała jeszcze woda. Nie wiedziałam co najpierw i czym mam zakryć. Stałam więc tam oniemiała, niezdolna zrobić cokolwiek.
   -Cze-eść – powiedział, mierząc mnie wzrokiem od stóp do głów, zatrzymując się przy niektórych częściach ciała. Myślał, że nie widzę. - Wyrosłaś – uśmiechnął
się szeroko. Nic mu nie odpowiedziałam. Nic mu nie odpowiedziałam. Zwróciłam się za to do brata:
   -Uprzedzaj mnie może, kiedy zapraszasz gości – warknęłam, po czym skrzyżowałam ręce na gołym brzuchu i prawie biegiem podążyłam po schodach do swojego pokoju. Zamknęłam się w nim, trzaskając drzwiami. Żaden z nich nie wspomniał, że on tu przyjedzie. Nikt nie mówił już o tym, że przywitam go pół naga. Nagle zawibrował telefon. Przestraszyłam się, chociaż mój serdeczny Nieznany fotograf już trochę się opanował. Dostawałam dziennie maksimum cztery zdjęcia. Jednak o cztery za dużo. Podeszłam ostrożnie do telefonu, jakby parzył. Paul.
,,Nie obrażaj się i chodź zjeść z nami kolację ;)”
Mimo złości, uśmiechnęłam się. Ogarnęłam się jakoś i zeszłam na dół. Zapach
roznosił się po całym salonie. Siedzieli przy stole w kuchni. Paul stał przy kuchence i coś smażył na patelni.
   -Przepraszam, że ci nie powiedziałem, ale sam dopiero się o tym dowiedziałem... - powiedział, nie podnosząc wzroku znad patelni.
   -O czym?
   -Oliver wprowadza się do Nowego York'u. Uniosłam zdziwiona brwi, na co ,,Oli” - jak zwykli na niego mówić, puścił mi oko. Ze zdziwieniem zauważyłam, że nawet tam ma tatuaż. Przybyło mu ich trochę, odkąd ostatni raz go widziałam... Przewróciłam oczami.


Wieczór spędziliśmy całkiem miło. Kiedy Oliver już poszedł, ucałowałam brata w czoło (nienawidził tego) i ponownie poszłam do siebie. Bawiąc się telefonem, zauważyłam, że jest tam wiadomość. Otworzyłam ją pospiesznie.
,,Zdecydowanie wolę Ciebie bez koszulki ;*”
Oczywiście nie był to nikt inny, jak Oliver. Czułam, że rumienię się do własnego telefonu. Nie musiałam długo czekać, kiedy otrzymałam następną wiadomość. Krew zmroziła mi się w żyłach. Z przestrachem spojrzałam na dawno temu już zaciągnięte rolety. Nienawidziłam, kiedy ktoś patrzył mi w okna. Więc jak...?
,,Gaś światło. Jutro szkoła. Nie rozglądaj się tak. To ci nic nie pomoże. Całuję”

Numer nieznany







Od razu chciałam przeprosić, że nie jest tego za dużo (w prównaniu np. do poprzednich rozdziałów) i że dodane zostało tak późno. Nie mogłyśmy się do tego za nic zabrać... Brak czasu i nadmiar nauki niestety też robił swoje ;/
Jeżeli jeszcze ktoś z Was to czyta (bo z każdą chwilą miałam takie wrażenie, jakby przez nasze lenistwo Was ubywało) to proszę, serdecznie proszę o jakikolwiek ślad, który zostawicie po sobie. Dla Was to tylko sekundka, a każde słowo jest dla nas wręcz na wagę złota ;) Naprawdę <3 Już Was kochamy za to, że macie do nas cierpliwość. Postaramy się następny rozdział dodać niedługo (nie jestem jeszcze pewna kiedy).
Pozdrawiamy, kochamy <3
Chelly and Eve


+Chelly w czwartek ma konkurs recytatorski, trzymajcie kciuki! ;)
Tymbardziej dlatego, że prawie w ogóle nie jest przygotowana O.o

7 komentarzy:

  1. Fantastyczne :-) czekam na kolejny :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka, więc rozdział ŚWIETNY.

    I zapraszam do mnie zaczęłam go pisać dość nie dawno więc miło by mi było jak byś gdzieś go opublikowała czy coś w tym stylu.
    http://the-stories-my-whole-life.blogspot.com/

    Z góry dziękuję. :*

    P.S. Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć Chelly, mogłabyś mi pomóc ustawić tabelę obserwatorów i takie inne? Btw, bardzo ładnie piszecie:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej gdybyś dała znać w czym dokładnie problem na tego maila: Chelly_Bomb@wp.pl
      Obiecuję, że pomogę jak tylko będę umiała ;3
      Czekam na mail'a
      Pozdrowienia
      Chelly

      Usuń
  5. Świeeeeeeeeeeetne! Codziennie po kilka razy wchodzę tu, żeby przeczytać nowy rozdział, na którego czekam i czekam. Nie mogę się doczekać kolejnego. Jesteście cudowne i macie talent.
    Pozdrawiam, Magda ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Omg... Brak słów! Po prostu brak słów... <33 Rozdział jest świeeeeeeetny!
    Ojj... jest talent i to wielki talent! Już lecę nadrabiać zaległości *.* :))

    OdpowiedzUsuń

♥Love You♥