~Z perspektywy Eve~
(WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM!)
Promienie
słoneczne przedzierające się przez okna muskały moją twarz, nie
pozwalając dłużej pogrążać się we śnie. Usiadłam i rękoma
przetarłam twarz. Lekko zaspanym wzrokiem rozejrzałam się po
pokoju. W pomieszczeniu od lat nic się nie zmieniało, jednak od nie
dawna można w nim było zauważyć kilka męskich ubrań
porozrzucanych gdziekolwiek się dało i dużą torbę leżącą w
koncie.
Moje
rozmyślania przerwał głośny i przenikliwy dźwięk telefonu.
Szybko zerwałam się z łóżka, podchodząc do niewielkiej białej
komody, stojącej pod jedną ze ścian. Chwytając aparat do
ręki, wyszłam z pokoju. Zanim zamknęłam drzwi, upewniłam się
czy blondyn przypadkiem się nie obudził. Na szczęście chłopak
wciąż leżał na swoim miejscu, nawet nie drgając, jedyną oznaką
życia
była lekko, w miarowym tempie unosząca się pierś.
-Słucham
- odebrałam połączenie, nawet nie sprawdzając kto próbował się
do mnie dodzwonić.
-Hey...
- usłyszałam nieśmiały głos Chell, co mnie trochę zdziwiło. Od
kilku dni nie używała w ogóle swojego telefonu. Siedziała całymi
dniami zabarykadowana w swoim pokoju, rozmyślając o wydarzeniach
ostatniego felernego dnia.
-Cześć
- przywitałam się z przyjaciółką, wchodząc do kuchni. - Która
godzina?
-Tak
myślałam, że dopiero wstałaś. Za piętnaście minut dwunasta.
Otwierając
lodówkę, westchnęłam, na co Smith zareagowała delikatnym
śmiechem. Kolejne zdziwienie. Już dawno nie słyszałam jak się
śmieje.
-O
której Niall przychodzi do ciebie? - zapytała.
-Co?
- odpowiedziałam automatycznie. Dopiero po chwili doszło do mnie
to, co powiedziała. - Właśnie śpi, późno poszliśmy spać.
W
tle usłyszałam gwizd, któremu po chwili zawtórował melodyjny
śmiech Michelle.
-Dlaczego
Malik nas podsłuchuje? - zapytałam nieco zawstydzona. - Cześć
Zayn! - przywitałam się z chłopakiem, jedną ręką wsypując
płatki do miski.
-Hey
- głos chłopaka dochodził z daleka, widocznie Chelly rozmowę
miała ustawioną na głośnomówiący.
-Robicie
coś ciekawego dzisiaj? - zapytał chłopak, lekko zagłuszony przez
telewizor.
-Na
razie nie mam nic w planach, ale nie wiem jak Niall... -
odpowiedziałam, zaczynając jeść płatki. - Macie jakiś
pomysł?
-Małe
spotkanie...
-Z
dużymi ilościami alkoholu – dokończyłam, uprzedzając
przyjaciółkę. - Nie, dziękuję.
-Tym
razem podziękujemy używkom Ev. Noc filmowa -sprostował Zayn.
Chociaż go nie widziałam, mogłam przysiąść, że się uśmiecha.
- No kto, jak kto, ale ty nie powinnaś odmówić!
W
tym momencie drzwi od mojego pokoju otworzyły się i stanął w nich
Niall, szeroko uśmiechając się do mnie.
-Poczekaj
- zwróciłam się do telefonu. - Mamy ochotę na filmy u Michelle,
czy masz inne plany? - zapytałam chłopaka, który do mnie podszedł
i pocałował w policzek.
-Zależy
jakie będą mieli filmy - powiedział i przejął ode mnie telefon.
Nie
przysłuchiwałam się temu, co mówił. Moje oczy spoczęły
na ciele chłopaka. Najpierw uważnie obserwowały umięśniony
brzuch i klatkę piersiową, a następnie, gdy Irlandczyk się
odwrócił, plecy. Gdybym nie znała Horan'a pewnie bym pomyślała,
że siedzi na siłowni od rana do nocy. Jednak nic bardziej mylnego:
chłopak jadł ile się dało i to nieregularnie, powtarzając przy
tym, że wygląda jak kurczak z Tesco. Zawsze bawiło mnie to
stwierdzenie.
-Eve?
Słuchasz mnie? - głos Niall'a wyrwał mnie z rozmyśleń, jego
niebieskie oczy przyglądały mi się z uwagą.
-Tak...
- wyprostowałam się na krześle. -Nie, przepraszam możesz
powtórzyć? - poprosiłam, na co chłopak się uśmiechnął i
pokręcił głową.
-Jedziemy
do Chell za dwie godziny, tylko musimy po drodze skoczyć do sklepu,
ok?
-Jasne
- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do chłopaka. - Co chcesz na
śniadanie? - podeszłam i otworzyłam lodówkę, spoglądając na
Horan'a. On podszedł i lekko uniósł mnie tak, abym bez problemu
mogła spojrzeć mu w oczy. Po chwili chłopak zaczął całować
moją szyję, co wywołało u mnie napad śmiechu.
-Płatki
wystarczą - wyszeptał mi do ucha, ustawiając mnie na ziemi, a sam
zaczął oddalać się w stronę łazienki.
Po
chwili usłyszałam jego perlisty śmiech.
…
-Ale
mówię ci, że żelki będą lepsze od chipsów! - zaczęłam
tłumaczyć po raz tysięczny chłopakowi. - Po za tym ja nie jem
chipsów.
Horan
zrobił obrażoną minę.
-Więc
bierzemy żelki.
-Ale
jesteś uparta - stwierdził chłopak, wkładając trzy paczki
gumowych misiów do koszyka.
-Ty
też nie należysz do ustępliwych osób - odpowiedziałam,
dorzucając kilka paczek innych słodkich i słonych przekąsek.
-Dlatego
mnie kochasz – odparł z uśmiechem.
-Powiedzmy.
-Słucham?!
- zostawił wózek z zakupami na środku sklepu i powoli zbliżał
się
do mnie z miną polującego lwa. Gdyby nie moje rozbawienie,
zaczęłabym się bać.
-Powiedziałam
,,powiedzmy''. Już masz problemy ze słuchem? - zapytałam,
zaczynając śmiać się z zachowania chłopaka.
Niall
tylko się uśmiechał coraz szerzej i kręcąc głową podchodził
coraz bliżej, a ja odruchowo stawiałam kroki do tyłu, jednak po
chwili moje plecy zetknęły się ze ścianą, co jednoznacznie
oznaczało przegraną w tej dziwnej, ale zabawnej grze.
-Trafiła
kosa na kamień - chłopak nie zwalniał kroku, był bliżej i
bliżej.
Po
chwili stanął obok mnie i zaczął całować. Uwielbiałam gdy to
robił. Uwielbiałam każdy jego ruch. Po chwili chłopak mnie
uniósł, a ja oplotłam nogami jego biodra. Trwaliśmy w takiej
pozycji jakiś czas dopóki nie usłyszeliśmy wymownego
chrząknięcia. Szybko odskoczyliśmy od siebie, gdy zauważyliśmy
stojącego obok nas ochroniarza.
-Dzieci,
ja rozumiem: pierwsze miłości, hormony w was buzują i tak dalej,
ale błagam was, nie w sklepie. Tu przychodzą ludzie z dziećmi –
powiedział, wskazując na małą dziewczynkę, która w ręce
trzymała wielkiego lizaka. Była w nas wpatrzona jak w obrazek.
Horan bezskutecznie próbował pohamować swój śmiech, a ja cała
czerwona i zawstydzona wtuliłam się w jego pierś i także
wybuchłam śmiechem.
-Przepraszamy,
to się więcej nie powtórzy - obiecał z udawaną powagą Niall,
uśmiechając się do mężczyzny, który po chwili odszedł.
Gdy
już chcieliśmy pójść dalej, podeszła do nas dziewczynka z
lizakiem.
-Jesteście
ładną parą – oznajmiła, sepleniąc i szybko pobiegła do swojej
mamy.
Wybuchnęłam
jeszcze większym śmiechem.
-Ma
rację. Jesteśmy ładną parą – odparł Niall i objął mnie
ramieniem.
…
-Naprawdę
nie macie nic innego niż te łzawe badziewia? - zapytał z lekką
kpiną w głosie Malik, spoglądając na mnie i Chell.
-No
co? Każda nastolatka ma półkę wypchaną wyciskaczami łez.
-A
poza tym to są klasyki – poparłam wyjątkowo rozmowną dzisiaj
Michelle. - Nie mów mi, że nigdy nie oglądałeś słynnej sceny z
„Dirty Dancing”!
-Eve,
czy ja naprawdę wyglądam na chłopaka, który z chęcią wcisnąłby
się w trykot i kręcił piruety na sali pełnej ludzi? - Zayn
spojrzał na mnie wymownie, a po chwili dodał, przerażony moją
miną: - Błagam, nie odpowiadaj.
-Patrick Swayze nie nosił trykotów - mruknęłam pod nosem, jednak chyba nie
na tyle cicho, ponieważ wszystkie oczy skierowały się w moją
stronę.
-Nieważne
- stwierdził chłopak, machając ręką w moją stronę.
Po
kilku minutach sprzeczek, protestów i śmiechów w końcu wybraliśmy
„Poradnik Pozytywnego Myślenia”, który, jak to Malik
określił „jest jedynym
Gdy
w końcu włączyliśmy film, wtuliłam się w ramię Niall'a, który
dziwnie drgnął.
-Wszystko
w porządku? - zapytałam cicho.
-Co?
- zapytał takim tonem, jakbym wyrwała go ze snu.
-Pytałam
czy wszystko w porządku. Odkąd tu jesteśmy, nie odezwałeś się
ani słowem – wyjaśniam, na co chłopak zareagował bladym
uśmiechem, po czym objął mnie ramieniem i przytulił.
-Nic
mi nie jest, po prostu się zamyśliłem – odpowiedział, jednak to
mnie nie przekonało.
Po
niecałej godzinie trwania filmu, Malik stwierdził, że to „kolejne
ścierwo do mojej kolekcji” i wyszedł z pokoju, każąc nam nie
ruszać się z miejsc.
-Chcesz
coś do picia? - zapytałam szatynki, która odprowadzała chłopaka
wzrokiem.
-Tak
- odpowiedziała obojętnie, nawet nie zwracając na mnie wzroku.
Zaczęłam śmiać się z jej reakcji i ruszyłam w stronę
pomieszczenia.
Znałam
ten dom na pamięć, jednak kuchnia byłą pomieszczeniem, w którym
o dziwo spędzałam najwięcej czasu podczas pobytu u mojej
przyjaciółki. To było trochę dziwne, jednak z moim wiecznie
łaknącym pożywienia żołądkiem nie mogło być inaczej. Sięgając
do szafki, wyjęłam dwa kubki i postawiłam je na blacie obok zlewu,
by po chwili zacząć wypełniać je napojem.
-Bu...
- usłyszałam dobrze znany mi głos, który rozbrzmiał tuż przy
moim uchu. Uśmiechnęłam się lekko, odstawiłam butelkę i
odwróciłam się do chłopaka.
-Nie
ładnie tak straszyć – powiedziałam, zarzucając ręce na jego
szyi. - Mama ci nigdy o tym nie mówiła? - zakpiłam.
-Coś
tam wspominała, ale ty chyba się mnie nie boisz, co? - zapytał,
przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Horan nie był ode mnie
wiele wyższy, jednak i tak, żeby spojrzeć w jego oczy, musiałam
zadrzeć głowę lekko do góry.
-Nigdy
jej nie zrobisz krzywdy.
-O
czym ty mówisz? - zapytałam, mając nadzieję, że to kolejny żart
blondyna.
-Nie
zrobisz jej krzywdy dopóki ja jestem przy niej! - Niall odepchnął
mnie tak mocno, że uderzyłam o szafkę, upadając na podłogę. Nie
wiedziałam jak zareagować. Pierwszym, co przewinęło się przed
moimi oczami była scena z wieczoru, w którym prawie zostałam
uduszona. Tyle tylko, że wtedy uderzyłam o kontener na śmieci.
Spanikowałam jednak chyba jeszcze bardziej niż tej felernej nocy.
-Niall,
co ty robisz? To ja – Eve! Niall - powiedziałam ledwo słyszalnie.
-Nie
waż się wymawiać jej imienia! - Horan krzyknął, klękając obok
mnie. Odruchowo się cofnęłam. Chwilę później poczułam jak jego
ręka wylądowała na moim policzku.
-Zayn,
Michelle! - zawołałam przyjaciół, nadal będąc w głębokim
szoku. Po chwili oboje zjawili się w pomieszczeniu.
-Nie
waż się, rozumiesz?! Nie dorastasz jej do pięt! Ona jest dla mnie
wszystkim, ja ją kocham, a ty to niszczysz! Zostaw nas w spokoju!!!
- Niall znowu podniósł rękę, jednak Zayn zdążył go
powstrzymać, chwytając go za ramię i przyciskając do ściany.
-Co
ty do cholery wyprawiasz?! Niall, co ty odwalasz?! - Mulat zaczął
krzyczeć, coraz mocniej przyciskając Irlandczyka do ściany.
-Zayn,
nie! - krzyknęłam, próbując odciągnąć go od naszego
przyjaciela, a mojego chłopaka. - Ja to załatwię – szepnęłam,
kładą mu rękę na ramieniu.
-Ale...Eve,
on cię uderzył! - krzyknął zszokowany Malik. Faktycznie,
pulsujący policzek dawał o sobie znać.
-Zayn,
chodź, jak będzie nas potrzebować, to nas zawoła - Chelly
chwyciła chłopaka za rękę i ruszyli razem w stronę wyjścia -
Prawda? - tym razem dziewczyna zwróciła się do mnie. Lekko
kiwnęłam głową i zwróciłam się do Niall'a.
-To
ja-Eve – wyszeptałam ponownie, powoli kładąc rękę na jego
policzku. - Niall, to tylko ja...
-Nie
waż się... - spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam dokładnie to,
co nie jeden raz słyszałam z opisów moich bliskich. Powiększone
źrenice, rozbiegany wzrok, zagubienie, strach. Dlatego jedynym, co
przyszło mi do głowy było to, co zazwyczaj robili oni, kiedy mnie
taką widzieli. Coś, co mogło wytrącić mnie z tego letargu.
-Niall,
spokojnie. To nie jesteś prawdziwy ty, nie rób tego, nie pozwól...
- ucięłam, słysząc mój załamujący się głos.
Spojrzałam
w jego oczy, przerażone niebieskie oczy.
Stanęłam
na palcach i lekko musnęłam jego usta. Nic, zero reakcji.
Spróbowałam
raz jeszcze, tym razem mocniej, trochę bardziej zdecydowanie. Po
chwili poczułam ruch ze strony blondyna, zaczął odwzajemniać
pocałunek.
-Przepraszam
– wyszeptał, kiedy spojrzałam mu w oczy. Jakby za sprawą
czarodziejskiej różdżki, naraz zrobiły się normalne. Kamień
spadł mi z serca.
Po
dłuższej chwili odsunęłam się od chłopaka. Zaczęły trząść
mi się ręce. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Dlaczego
nigdy mi o tym nie powiedział...? Dlaczego niczego nie
zauważyłam...? Moje myśli były prawie tak samo rozbiegane jak
jego oczy przed chwilą. Teraz patrzył na mnie z poczuciem winy
wymalowanym na twarzy. Zdawał sobie sprawę, że dobrze wiem co
właśnie się stało. Wiedziałam. Aż za dobrze.
-Jak
długo to trwa? - zadałam chyba najprostsze pytanie, jakie mogłam
zadać. Mój oddech przyspieszył, kiedy oczekiwałam na odpowiedź.
Nadal nie mieściło mi się to w głowie, żeby Niall miał
jekiekolwiek problemy z psychiką... Odwrócił wzrok, unikając
mojego spojrzenia.
-Od
dziesiątego roku życia.
-To
dlatego wiedziałeś jak mnie z tego wybudzić? Wtedy, u was,
pierwszego dnia - wytłumaczyłam, kiedy patrzył na mnie, nic
nierozumiejącym wzrokiem. Nie miałam pojęcia dlaczego
przypomniałam sobie o tym akurat teraz. Horan delikatnie skinął
głową.
-Przepraszam.
-Jak
częste masz napady? - zapytałam, nie zważając na to, co mówi.
-Ostatnio
coraz rzadziej, ale mocniejsze...
To
brzmiało tak znajomo. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, jak
zareagować. Zdawałam sobie jedyni sprawę z tego, że mam otwartą
buzię i wpatruję się w podłogę.
-Trzeba
coś z tym zrobić... - powtórzyłam słowa mojej matki, kiedy
pierwszy raz usłyszała od nauczycieli o moim dziwnym zachowaniu.
Pamiętałam to, jakby to było wczoraj.
Podeszłam
niepewnie do blondyna. On, widząc co zamierzam, przytulił mnie do
siebie tak, jakby już nigdy nie chciał wypuścić mnie ze swoich
ramion. - Obiecuję, że ci w tym pomogę.
-Tak
bardzo cię przepraszam – ze zdziwieniem usłyszałam, że jemu też
załamuje się głos. Spojrzałam w kierunku salonu, gdzie siedziała
para naszych przyjaciół.
Rozmawiali o czymś po cichu.
-Powiemy
im? - spytał, jakby to rzeczywiście moje przyzwolenie miało być
mu potrzebne.
-Nie.
Będą dopytywać... - mruknęłam w zagłębienie między jego szyją
a ramieniem, przypominając sobie to, przez co sama przechodziłam. -
A teraz uśmiechnij się i chodź ze mną, aby pokazać im, że po
prostu to był tylko żart – nakazałam, sama wymalowując na
ustach tak dobrze dopracowany. Ujęłam jego
…
-Eve?
- zagadnęła podejrzanie beztroskim tonem Chelly, kiedy chłopcy
zajęci byli meczem w telewizji. Spojrzałam na nią pytającym
wzrokiem. - Możemy pogadać?
-Pewnie
– odparłam, nadal uśmiechając się jak idiotka.
-Na
osobności – dodała, spoglądając w stronę Zayn'a i Niall'a.
-Nie
martw się, są tak zafascynowani futbolem, że...
-Na
osobności, Eve – przerwała mi ostrym tonem.
Spojrzałam
na nią, marszcząc brwi w konsternacji, po czym posłusznie udałam
się za nią do jej pokoju.
-O
co chodzi? - zagadnęłam wreszcie po dłuższej chwili ciszy, w
której wpatrywała się tępym wzrokiem w okno.
Obróciła
się w moją stronę. Kiedy zobaczyłam jej minę, wiedziałam, że
wróży coś niedobrego. Chelly westchnęła i oznajmiła poważnym
tonem:
-Muszę
wyjechać.
Heyo! c:
Jak zwykle przepraszam za takie opóźnienia, ale złapało mnie jakieś cholerne grypsko i zwyczajnie nie byłam w stanie dodać rozdziału ;-;
Tak, wiem, że zawsze nawalam, ale obiecuję, że w następnym blogu będziemy trzymać się terminów!
Co do ważnej informacji:
Pozwolę sobie "spapugować" pomysł z innego bloga.
Otóż mam do Was wielką prośbę: czy mogłybyście chociaż jednym słowem, każda z Was, napisać po prostu, że przeczytała ten rozdział? Chodzi o to, że nie mamy tak właściwie pojęcia czy jest tutaj jeszcze ktoś oprócz tych, którzy komentują... Strasznie nas to smuci, że ostatnio Was trochę ubyło. Zwykłe "Przeczytałam" da nam więcej radości niż możecie sobie wyobrazić, nawet jeśli będzie anonimowe :)
No więc nie zarzucam Was dalej, mam jedynie nadzieję, że jesteście w stanie to dla nas zrobić, że będziecie pisały jak tam wrażenia po rozdziale i oczywiście zachęcam do zadawania pytań c:
Pozdrawiam cieplutko
Kochamy ♥
W imieniu swoim i Ev
Chelly
Boże...
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Czytałam go tak zachłannie, że dostałam uwagę na edb, za to że korzystam z telefonu. XD
Jejuuu...
Nie wiem co mam napisać.
Dlaczego ona musi wyjechać? :o
Ja juz chce następny rozdział!
Kocham. <3
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńOczywiście przeczytane :3
OdpowiedzUsuńJeju taki genialny rozdział <3
Co ten Niall w ogóle :oo Mam nadzieję, że Ev mu pomoże i będzie wszystko dobrze :)
Jak kto wyjechać?! Dlaczego?! ;___;
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :)
Pozdrawiam <3
Przeczytałam i muszę Ci powiedzieć że jest booski!
OdpowiedzUsuńWIERNA CZYTELNICZKA
Przeczytałam. Szkoda mi tej dziewczyny. Jak on mógł ją uderzyć ja się pytam!
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie też gdzie ona chce wyjechać. I najważniejsze! Z jakiego powodu!
Czekam na następny, Pozdrawiam :)
cudowne !
OdpowiedzUsuńprosze żeby Zayn byl z Chelly !!!!!!!!!!!! :)
Przeczytałam Waszego bloga w przeciągu jakichś dwóch dni. Zatkalo mnie normalnie. Dawno nie czytałam opowiadania, które aż tak by mnie zaciekawiło po pierwszym rozdziale! ;* Wy... No brak słów po prostu.
OdpowiedzUsuńNie umiem opisać Waszego talentu, to jest dla mnie nie do ogarnięcia :))
Jesteście CUDOWNE, GENIALNE, ZAJEBISTE <3
Bardzo Was podziwiam za to, że mimo kilku komentarzy pod każdym rozdziałem, Wy dalej piszecie takie długie rozdziały. Wiem jak to jest, bo sama przez to przechodzę, kiedy jest tylko kilka komentarzy mniej, niż pod poprzednim potem, od razu zastanawiam się, co źle zrobiłam, co skopałam, a Wy... Nie poddajecie się :D Jesteście wielkie <3
Ten rozdział był... Niesamowity. Strasznie mi się podoba Wasz styl pisania, to, że w każdym rozdziale zawarta jest jakaś zmiana, jakaś nowa, ważna informacja, to dodaje im charakteru, tajemniczości. Ja na przykład, w ogóle nie spodziewałam się tego, że Niall jest chory. Wy po prostu ciągle mnie zaskakujecie! Pozytywnie, oczywiście ;p
Albo ten napad 'mafiozy'. To było dość przerażające. Bałam się tak, jak Lou! Jezu, myślałam, że zaczną strzelać... ;/
Gdzie jedzie Chell?!
Dajcie mi szybciutko dwadzieścia sześć, ładnie Was proszę <3
Wasza nowa, wierna czytelniczka/ Mary ;*
Mam tu jeszcze parę pytań do bohaterów :)
Zayn: Jak się czujesz z tym, że Twoi przyjaciele narażają dla Ciebie życie? Nie boisz się?
Chell: Kim jest dla Ciebie Zayn? Widzisz w nim tylko przyjaciela, czy kogoś więcej?
KOCHAM WAS <3
Z: Boję się. Strasznie się boję. To było właśnie to, czego próbowałem uniknąć - mieszanie przyjaciół w moje problemy. Niestety nie udało mi się to. Czuję się z tym okropnie.
UsuńC: Zayn jest moim przyjacielem, chociaż jestem pewna, że żywię do niego coś więcej niż do reszty chłopców, którzy również są moimi przyjaciółmi. Sama tak właściwie nie wiem jakie to uczucie i co z nim zrobić...
Dziękuję za komentarz ♥
Chelly
Niedawno znalazłam tego bloga i przeczytałam wszystko przez niecałe trzy dni! Kocham Was ;** Jesteście ŚWIETNE!!!!!!!!I jakby co to „Przeczytałam” xD
OdpowiedzUsuń