czwartek, 6 marca 2014

~25~

~Z perspektywy Eve~
(WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM!)

Promienie słoneczne przedzierające się przez okna muskały moją twarz, nie pozwalając dłużej pogrążać się we śnie. Usiadłam i rękoma przetarłam twarz. Lekko zaspanym wzrokiem rozejrzałam się po pokoju. W pomieszczeniu od lat nic się nie zmieniało, jednak od nie dawna można w nim było zauważyć kilka męskich ubrań porozrzucanych gdziekolwiek się dało i dużą torbę leżącą w koncie. 
Moje rozmyślania przerwał głośny i przenikliwy dźwięk telefonu. Szybko zerwałam się z łóżka, podchodząc do niewielkiej białej komody, stojącej pod jedną ze ścian.  Chwytając aparat do ręki, wyszłam z pokoju. Zanim zamknęłam drzwi, upewniłam się czy blondyn przypadkiem się nie obudził. Na szczęście chłopak wciąż leżał na swoim miejscu, nawet nie drgając, jedyną oznaką życia
była lekko, w miarowym tempie unosząca się pierś. 
   -Słucham - odebrałam połączenie, nawet nie sprawdzając kto próbował się do mnie dodzwonić.
   -Hey... - usłyszałam nieśmiały głos Chell, co mnie trochę zdziwiło. Od kilku dni nie używała w ogóle swojego telefonu. Siedziała całymi dniami zabarykadowana w swoim pokoju, rozmyślając o wydarzeniach ostatniego felernego dnia.
   -Cześć - przywitałam się z przyjaciółką, wchodząc do kuchni. - Która godzina? 
   -Tak myślałam, że dopiero wstałaś. Za piętnaście minut dwunasta. 
Otwierając lodówkę, westchnęłam, na co Smith zareagowała delikatnym śmiechem. Kolejne zdziwienie. Już dawno nie słyszałam jak się śmieje.
   -O której Niall przychodzi do ciebie? - zapytała. 
   -Co? - odpowiedziałam automatycznie. Dopiero po chwili doszło do mnie to, co powiedziała. - Właśnie śpi, późno poszliśmy spać. 
W tle usłyszałam gwizd, któremu po chwili zawtórował melodyjny śmiech Michelle.
   -Dlaczego Malik nas podsłuchuje? - zapytałam nieco zawstydzona. - Cześć Zayn! - przywitałam się z chłopakiem, jedną ręką wsypując płatki do miski. 
   -Hey - głos chłopaka dochodził z daleka, widocznie Chelly rozmowę miała ustawioną na głośnomówiący. 
   -Robicie coś ciekawego dzisiaj? - zapytał chłopak, lekko zagłuszony przez telewizor.  
   -Na razie nie mam nic w planach, ale nie wiem jak Niall... - odpowiedziałam, zaczynając jeść płatki.  - Macie jakiś pomysł?
   -Małe spotkanie...
   -Z dużymi ilościami alkoholu – dokończyłam, uprzedzając przyjaciółkę. - Nie, dziękuję.
   -Tym razem podziękujemy używkom Ev. Noc filmowa -sprostował Zayn. Chociaż go nie widziałam, mogłam przysiąść, że się uśmiecha. - No kto, jak kto, ale ty nie powinnaś odmówić!
W tym momencie drzwi od mojego pokoju otworzyły się i stanął w nich Niall, szeroko uśmiechając się do mnie. 
   -Poczekaj - zwróciłam się do telefonu. - Mamy ochotę na filmy u Michelle, czy masz inne plany? - zapytałam chłopaka, który do mnie podszedł i pocałował w policzek. 
   -Zależy jakie będą mieli filmy - powiedział i przejął ode mnie telefon.
Nie przysłuchiwałam się temu, co mówił. Moje oczy  spoczęły na ciele chłopaka. Najpierw uważnie obserwowały umięśniony brzuch i klatkę piersiową, a następnie, gdy Irlandczyk się odwrócił, plecy. Gdybym nie znała Horan'a pewnie bym pomyślała, że siedzi na siłowni od rana do nocy. Jednak nic bardziej mylnego: chłopak jadł ile się dało i to nieregularnie, powtarzając przy tym, że wygląda jak kurczak z Tesco. Zawsze bawiło mnie to stwierdzenie.
   -Eve? Słuchasz mnie? - głos Niall'a wyrwał mnie z rozmyśleń, jego niebieskie oczy przyglądały mi się z uwagą. 
   -Tak... - wyprostowałam się na krześle. -Nie, przepraszam możesz powtórzyć? - poprosiłam, na co chłopak się uśmiechnął i pokręcił głową. 
   -Jedziemy do Chell za dwie godziny, tylko musimy po drodze skoczyć do sklepu, ok? 
   -Jasne - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do chłopaka. - Co chcesz na śniadanie? - podeszłam i otworzyłam lodówkę, spoglądając na Horan'a. On podszedł i lekko uniósł mnie tak, abym bez problemu mogła spojrzeć mu w oczy. Po chwili chłopak zaczął całować moją szyję, co wywołało u mnie napad śmiechu. 
   -Płatki wystarczą - wyszeptał mi do ucha, ustawiając mnie na ziemi, a sam zaczął oddalać się w stronę łazienki.
Po chwili usłyszałam jego perlisty śmiech.


   -Ale mówię ci, że żelki będą lepsze od chipsów! - zaczęłam tłumaczyć po raz tysięczny chłopakowi. - Po za tym ja nie jem chipsów. 
Horan zrobił obrażoną minę. 
   -Więc bierzemy żelki. 
   -Ale jesteś uparta - stwierdził chłopak, wkładając trzy paczki gumowych misiów do koszyka.
   -Ty też nie należysz do ustępliwych osób - odpowiedziałam, dorzucając kilka paczek innych słodkich i słonych przekąsek.
   -Dlatego mnie kochasz – odparł z uśmiechem.
   -Powiedzmy.
   -Słucham?! - zostawił wózek z zakupami na środku sklepu i powoli zbliżał się
do mnie z miną polującego lwa. Gdyby nie moje rozbawienie, zaczęłabym się bać.
   -Powiedziałam ,,powiedzmy''. Już masz problemy ze słuchem? - zapytałam, zaczynając śmiać się z zachowania chłopaka.
Niall tylko się uśmiechał coraz szerzej i kręcąc głową podchodził coraz bliżej, a ja odruchowo stawiałam kroki do tyłu, jednak po chwili moje plecy zetknęły się ze ścianą, co jednoznacznie oznaczało przegraną w tej dziwnej, ale zabawnej grze. 
   -Trafiła kosa na kamień - chłopak nie zwalniał kroku, był bliżej i bliżej. 
Po chwili stanął obok mnie i zaczął całować. Uwielbiałam gdy to robił. Uwielbiałam każdy jego ruch. Po chwili chłopak mnie uniósł, a ja oplotłam nogami jego biodra. Trwaliśmy w takiej pozycji jakiś czas dopóki nie usłyszeliśmy wymownego chrząknięcia. Szybko odskoczyliśmy od siebie, gdy zauważyliśmy stojącego obok nas ochroniarza.
   -Dzieci, ja rozumiem: pierwsze miłości, hormony w was buzują i tak dalej, ale błagam was, nie w sklepie. Tu przychodzą ludzie z dziećmi – powiedział, wskazując na małą dziewczynkę, która w ręce trzymała wielkiego lizaka. Była w nas wpatrzona jak w obrazek. Horan bezskutecznie próbował pohamować swój śmiech, a ja cała czerwona i zawstydzona wtuliłam się w jego pierś i także wybuchłam śmiechem. 
   -Przepraszamy, to się więcej nie powtórzy - obiecał z udawaną powagą Niall, uśmiechając się do mężczyzny, który po chwili odszedł. 
Gdy już chcieliśmy pójść dalej, podeszła do nas dziewczynka z lizakiem.
   -Jesteście ładną parą – oznajmiła, sepleniąc i szybko pobiegła do swojej mamy. 
Wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem. 
   -Ma rację. Jesteśmy ładną parą – odparł Niall i objął mnie ramieniem.


   -Naprawdę nie macie nic innego niż te łzawe badziewia? - zapytał z lekką kpiną w głosie Malik, spoglądając na mnie i Chell.
   -No co? Każda nastolatka ma półkę wypchaną wyciskaczami łez. 
   -A poza tym to są klasyki – poparłam wyjątkowo rozmowną dzisiaj Michelle. - Nie mów mi, że nigdy nie oglądałeś słynnej sceny z „Dirty Dancing”!
   -Eve, czy ja naprawdę wyglądam na chłopaka, który z chęcią wcisnąłby się w trykot i kręcił piruety na sali pełnej ludzi? - Zayn spojrzał na mnie wymownie, a po chwili dodał, przerażony moją miną: - Błagam, nie odpowiadaj.
   -Patrick Swayze nie nosił trykotów - mruknęłam pod nosem, jednak chyba nie na tyle cicho, ponieważ wszystkie oczy skierowały się w moją stronę. 
   -Nieważne - stwierdził chłopak, machając ręką w moją stronę. 
Po kilku minutach sprzeczek, protestów i śmiechów w końcu wybraliśmy „Poradnik Pozytywnego Myślenia”, który, jak to Malik określił „jest jedynym
filmem godnym obejrzenia w stercie tych śmieci”. Oczywiście były sprzeciwy, ponieważ ja i Chelly widziałyśmy go już z dziesięć razy, jednak chłopak był nieustępliwy. 
Gdy w końcu włączyliśmy film, wtuliłam się w ramię Niall'a, który dziwnie drgnął.
   -Wszystko w porządku? - zapytałam cicho. 
   -Co? - zapytał takim tonem, jakbym wyrwała go ze snu. 
   -Pytałam czy wszystko w porządku. Odkąd tu jesteśmy, nie odezwałeś się ani słowem – wyjaśniam, na co chłopak zareagował bladym uśmiechem, po czym objął mnie ramieniem i przytulił.
   -Nic mi nie jest, po prostu się zamyśliłem – odpowiedział, jednak to mnie nie przekonało.
Po niecałej godzinie trwania filmu, Malik stwierdził, że to „kolejne ścierwo do mojej kolekcji” i wyszedł z pokoju, każąc nam nie ruszać się z miejsc. 
   -Chcesz coś do picia? - zapytałam szatynki, która odprowadzała chłopaka wzrokiem. 
   -Tak - odpowiedziała obojętnie, nawet nie zwracając na mnie wzroku. Zaczęłam śmiać się z jej reakcji i ruszyłam w stronę pomieszczenia. 
Znałam ten dom na pamięć, jednak kuchnia byłą pomieszczeniem, w którym o dziwo spędzałam najwięcej czasu podczas pobytu u mojej przyjaciółki. To było trochę dziwne, jednak z moim wiecznie łaknącym pożywienia żołądkiem nie mogło być inaczej. Sięgając do szafki, wyjęłam dwa kubki i postawiłam je na blacie obok zlewu, by po chwili zacząć wypełniać je napojem. 
   -Bu... - usłyszałam dobrze znany mi głos, który rozbrzmiał tuż przy moim uchu. Uśmiechnęłam się lekko, odstawiłam butelkę i odwróciłam się do chłopaka. 
   -Nie ładnie tak straszyć – powiedziałam, zarzucając ręce na jego szyi. - Mama ci nigdy o tym nie mówiła? - zakpiłam. 
   -Coś tam wspominała, ale ty chyba się mnie nie boisz, co? - zapytał, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Horan nie był ode mnie wiele wyższy, jednak i tak, żeby spojrzeć w jego oczy, musiałam zadrzeć głowę lekko do góry. 
   -Nigdy jej nie zrobisz krzywdy.
   -O czym ty mówisz? - zapytałam, mając nadzieję, że to kolejny żart blondyna. 
   -Nie zrobisz jej krzywdy dopóki ja jestem przy niej! - Niall odepchnął mnie tak mocno, że uderzyłam o szafkę, upadając na podłogę. Nie wiedziałam jak zareagować. Pierwszym, co przewinęło się przed moimi oczami była scena z wieczoru, w którym prawie zostałam uduszona. Tyle tylko, że wtedy uderzyłam o kontener na śmieci. Spanikowałam jednak chyba jeszcze bardziej niż tej felernej nocy.
   -Niall, co ty robisz? To ja – Eve! Niall - powiedziałam ledwo słyszalnie.

   -Nie waż się wymawiać jej imienia! - Horan krzyknął, klękając obok mnie. Odruchowo się cofnęłam. Chwilę później poczułam jak jego ręka wylądowała na moim policzku. 
   -Zayn, Michelle! - zawołałam przyjaciół, nadal będąc w głębokim szoku. Po chwili oboje zjawili się w pomieszczeniu. 
   -Nie waż się, rozumiesz?! Nie dorastasz jej do pięt! Ona jest dla mnie wszystkim, ja ją kocham, a ty to niszczysz! Zostaw nas w spokoju!!! - Niall znowu podniósł rękę, jednak Zayn zdążył go powstrzymać, chwytając go za ramię i przyciskając do ściany. 
   -Co ty do cholery wyprawiasz?! Niall, co ty odwalasz?! - Mulat zaczął krzyczeć, coraz mocniej przyciskając Irlandczyka do ściany. 
   -Zayn, nie! - krzyknęłam, próbując odciągnąć go od naszego przyjaciela, a mojego chłopaka. - Ja to załatwię – szepnęłam, kładą mu rękę na ramieniu. 
   -Ale...Eve, on cię uderzył! - krzyknął zszokowany Malik. Faktycznie, pulsujący policzek dawał o sobie znać. 
   -Zayn, chodź, jak będzie nas potrzebować, to nas zawoła - Chelly chwyciła chłopaka za rękę i ruszyli razem w stronę wyjścia - Prawda? - tym razem dziewczyna zwróciła się do mnie. Lekko kiwnęłam głową i zwróciłam się do Niall'a.
   -To ja-Eve – wyszeptałam ponownie, powoli kładąc rękę na jego policzku. - Niall, to tylko ja...
   -Nie waż się... - spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam dokładnie to, co nie jeden raz słyszałam z opisów moich bliskich. Powiększone źrenice, rozbiegany wzrok, zagubienie, strach. Dlatego jedynym, co przyszło mi do głowy było to, co zazwyczaj robili oni, kiedy mnie taką widzieli. Coś, co mogło wytrącić mnie z tego letargu.
   -Niall, spokojnie. To nie jesteś prawdziwy ty, nie rób tego, nie pozwól... - ucięłam, słysząc mój załamujący się głos. 
Spojrzałam w jego oczy, przerażone niebieskie oczy. 
Stanęłam na palcach i lekko musnęłam jego usta. Nic, zero reakcji. 
Spróbowałam raz jeszcze, tym razem mocniej, trochę bardziej zdecydowanie. Po chwili poczułam ruch ze strony blondyna, zaczął odwzajemniać pocałunek. 
   -Przepraszam – wyszeptał, kiedy spojrzałam mu w oczy. Jakby za sprawą czarodziejskiej różdżki, naraz zrobiły się normalne. Kamień spadł mi z serca.
Po dłuższej chwili odsunęłam się od chłopaka. Zaczęły trząść mi się ręce. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedział...? Dlaczego niczego nie zauważyłam...? Moje myśli były prawie tak samo rozbiegane jak jego oczy przed chwilą. Teraz patrzył na mnie z poczuciem winy wymalowanym na twarzy. Zdawał sobie sprawę, że dobrze wiem co właśnie się stało. Wiedziałam. Aż za dobrze. 
   -Jak długo to trwa? - zadałam chyba najprostsze pytanie, jakie mogłam zadać. Mój oddech przyspieszył, kiedy oczekiwałam na odpowiedź. Nadal nie mieściło mi się to w głowie, żeby Niall miał jekiekolwiek problemy z psychiką... Odwrócił wzrok, unikając mojego spojrzenia.
   -Od dziesiątego roku życia. 
   -To dlatego wiedziałeś jak mnie z tego wybudzić? Wtedy, u was, pierwszego dnia - wytłumaczyłam, kiedy patrzył na mnie, nic nierozumiejącym wzrokiem. Nie miałam pojęcia dlaczego przypomniałam sobie o tym akurat teraz. Horan delikatnie skinął głową.
   -Przepraszam. 
   -Jak częste masz napady? - zapytałam, nie zważając na to, co mówi.
   -Ostatnio coraz rzadziej, ale mocniejsze...
To brzmiało tak znajomo. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, jak zareagować. Zdawałam sobie jedyni sprawę z tego, że mam otwartą buzię i wpatruję się w podłogę. 
   -Trzeba coś z tym zrobić... - powtórzyłam słowa mojej matki, kiedy pierwszy raz usłyszała od nauczycieli o moim dziwnym zachowaniu. Pamiętałam to, jakby to było wczoraj.
Podeszłam niepewnie do blondyna. On, widząc co zamierzam, przytulił mnie do siebie tak, jakby już nigdy nie chciał wypuścić mnie ze swoich ramion. - Obiecuję, że ci w tym pomogę. 
   -Tak bardzo cię przepraszam – ze zdziwieniem usłyszałam, że jemu też załamuje się głos. Spojrzałam w kierunku salonu, gdzie siedziała para naszych przyjaciół.
Rozmawiali o czymś po cichu.
   -Powiemy im? - spytał, jakby to rzeczywiście moje przyzwolenie miało być mu potrzebne.
   -Nie. Będą dopytywać... - mruknęłam w zagłębienie między jego szyją a ramieniem, przypominając sobie to, przez co sama przechodziłam. - A teraz uśmiechnij się i chodź ze mną, aby pokazać im, że po prostu to był tylko żart – nakazałam, sama wymalowując na ustach tak dobrze dopracowany. Ujęłam jego
twarz w dłonie i spojrzałam mu w oczy. Wyszliśmy z kuchni i usiedliśmy koło naszych przyjaciół jak gdyby nigdy nic.


   -Eve? - zagadnęła podejrzanie beztroskim tonem Chelly, kiedy chłopcy zajęci byli meczem w telewizji. Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem. - Możemy pogadać?
   -Pewnie – odparłam, nadal uśmiechając się jak idiotka.
   -Na osobności – dodała, spoglądając w stronę Zayn'a i Niall'a.

   -Nie martw się, są tak zafascynowani futbolem, że...
   -Na osobności, Eve – przerwała mi ostrym tonem.
Spojrzałam na nią, marszcząc brwi w konsternacji, po czym posłusznie udałam się za nią do jej pokoju.
   -O co chodzi? - zagadnęłam wreszcie po dłuższej chwili ciszy, w której wpatrywała się tępym wzrokiem w okno.
Obróciła się w moją stronę. Kiedy zobaczyłam jej minę, wiedziałam, że wróży coś niedobrego. Chelly westchnęła i oznajmiła poważnym tonem:

   -Muszę wyjechać.






Heyo! c:
Jak zwykle przepraszam za takie opóźnienia, ale złapało mnie jakieś cholerne grypsko i zwyczajnie nie byłam w stanie dodać rozdziału ;-;
Tak, wiem, że zawsze nawalam, ale obiecuję, że w następnym blogu będziemy trzymać się terminów!
Co do ważnej informacji:
Pozwolę sobie "spapugować" pomysł z innego bloga.
Otóż mam  do Was wielką prośbę: czy mogłybyście chociaż jednym słowem, każda z Was, napisać po prostu, że przeczytała ten rozdział? Chodzi o to, że nie mamy tak właściwie pojęcia czy jest tutaj jeszcze ktoś oprócz tych, którzy komentują... Strasznie nas to smuci, że ostatnio Was trochę ubyło. Zwykłe "Przeczytałam" da nam więcej radości niż możecie sobie wyobrazić, nawet jeśli będzie anonimowe :)
No więc nie zarzucam Was dalej, mam jedynie nadzieję, że jesteście w stanie to dla nas zrobić, że będziecie pisały jak tam wrażenia po rozdziale i oczywiście zachęcam do zadawania pytań c:
Pozdrawiam cieplutko
Kochamy ♥
W imieniu swoim i Ev
Chelly

9 komentarzy:

  1. Boże...
    Cudowny rozdział. Czytałam go tak zachłannie, że dostałam uwagę na edb, za to że korzystam z telefonu. XD
    Jejuuu...
    Nie wiem co mam napisać.
    Dlaczego ona musi wyjechać? :o
    Ja juz chce następny rozdział!
    Kocham. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście przeczytane :3
    Jeju taki genialny rozdział <3
    Co ten Niall w ogóle :oo Mam nadzieję, że Ev mu pomoże i będzie wszystko dobrze :)
    Jak kto wyjechać?! Dlaczego?! ;___;
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam i muszę Ci powiedzieć że jest booski!

    WIERNA CZYTELNICZKA

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam. Szkoda mi tej dziewczyny. Jak on mógł ją uderzyć ja się pytam!
    Ciekawi mnie też gdzie ona chce wyjechać. I najważniejsze! Z jakiego powodu!
    Czekam na następny, Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowne !
    prosze żeby Zayn byl z Chelly !!!!!!!!!!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam Waszego bloga w przeciągu jakichś dwóch dni. Zatkalo mnie normalnie. Dawno nie czytałam opowiadania, które aż tak by mnie zaciekawiło po pierwszym rozdziale! ;* Wy... No brak słów po prostu.
    Nie umiem opisać Waszego talentu, to jest dla mnie nie do ogarnięcia :))
    Jesteście CUDOWNE, GENIALNE, ZAJEBISTE <3
    Bardzo Was podziwiam za to, że mimo kilku komentarzy pod każdym rozdziałem, Wy dalej piszecie takie długie rozdziały. Wiem jak to jest, bo sama przez to przechodzę, kiedy jest tylko kilka komentarzy mniej, niż pod poprzednim potem, od razu zastanawiam się, co źle zrobiłam, co skopałam, a Wy... Nie poddajecie się :D Jesteście wielkie <3
    Ten rozdział był... Niesamowity. Strasznie mi się podoba Wasz styl pisania, to, że w każdym rozdziale zawarta jest jakaś zmiana, jakaś nowa, ważna informacja, to dodaje im charakteru, tajemniczości. Ja na przykład, w ogóle nie spodziewałam się tego, że Niall jest chory. Wy po prostu ciągle mnie zaskakujecie! Pozytywnie, oczywiście ;p
    Albo ten napad 'mafiozy'. To było dość przerażające. Bałam się tak, jak Lou! Jezu, myślałam, że zaczną strzelać... ;/
    Gdzie jedzie Chell?!

    Dajcie mi szybciutko dwadzieścia sześć, ładnie Was proszę <3

    Wasza nowa, wierna czytelniczka/ Mary ;*

    Mam tu jeszcze parę pytań do bohaterów :)
    Zayn: Jak się czujesz z tym, że Twoi przyjaciele narażają dla Ciebie życie? Nie boisz się?
    Chell: Kim jest dla Ciebie Zayn? Widzisz w nim tylko przyjaciela, czy kogoś więcej?

    KOCHAM WAS <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z: Boję się. Strasznie się boję. To było właśnie to, czego próbowałem uniknąć - mieszanie przyjaciół w moje problemy. Niestety nie udało mi się to. Czuję się z tym okropnie.
      C: Zayn jest moim przyjacielem, chociaż jestem pewna, że żywię do niego coś więcej niż do reszty chłopców, którzy również są moimi przyjaciółmi. Sama tak właściwie nie wiem jakie to uczucie i co z nim zrobić...
      Dziękuję za komentarz ♥
      Chelly

      Usuń
  8. Niedawno znalazłam tego bloga i przeczytałam wszystko przez niecałe trzy dni! Kocham Was ;** Jesteście ŚWIETNE!!!!!!!!I jakby co to „Przeczytałam” xD

    OdpowiedzUsuń

♥Love You♥